Z Kiwit na rozlewisko Bartniki (Warmia, przewodnik turystyczny)
Zapraszamy do kolejnego artykułu z cyklu „przewodnik po Warmii„. Zwiedzimy Kiwity, wieś położoną około 13 km na wschód od Lidzbarka Warmińskiego, a następnie ruszymy na Rozlewisko Bartniki, które jest użytkiem ekologicznym i prawdziwym ptasim rajem. Wejdziemy na wieżę widokową, by rozejrzeć się po niezwykle malowniczej okolicy i podejrzeć gniazdujące tu ptactwo. Potem najpierw przez las, a następnie między polami kolonii wsi Rokitnik wrócimy do Kiwit. Czeka nas około 11 km marszu. Startujemy więc.
Kiwity znane są przede wszystkim z figury zwanej Śmiercią z Kiwit. W przewodnikach po Warmii przeczytacie, że mówiło się kiedyś „wyglądasz jak śmierć z Kiwit”, co jak się domyślacie nie było komplementem. Kostucha stoi w niszy jednej z bram prowadzących do kościoła. Jest to wejście w murze od strony prezbiterium. Kościotrup na około 70 cm wysokości, w dłoni dzierży potężną kosę. Wielkie oczodoły, rozdziawione usta, wystające kości policzkowe, czaszka jak z filmu o obcych. Jeśli można w ogóle mówić o wyrazie twarzy kościotrupa, to ten ma wyraźne bojowe nastawienie. Przyglądnie się mu nie należy do szczególnych przyjemności. Ale to trochę tak jak z oglądaniem horrorów, mimo że się boimy, to trudno przestać. I Śmierć z Kiwit ma w sobie coś magnetyzującego, co sprawia, że ciężko przejść obok niej obojętnie.
Nie jest znana dokładana data założenie Kiwit. Wiemy jednak, że wieś istniała już na początku XIV wieku. W roku 1308 ówczesny biskup warmiński Eberhard z Nysy wydał pozwolenie na budowę młyna oraz otwarcie karczmy. Młyn i karczma były więc wśród pierwszych budowli wzniesionych w Kiwitach. Żadna z nich nie dziwi – obie pełniły ważne funkcje gospodarcze i społeczne.
Figura Śmierci pojawiła się w Kiwitach również na początku XIV wieku, po 1311 roku. Miał wtedy miejsce duży najazd Litwinów na tereny m.in. dzisiejszego województwa warmińsko-mazurskiego. Była to jedna z wypraw odwetowych skierowanych przeciwko Krzyżakom, którzy chcieli zawładnąć litewską Żmudź. Litwini w odwecie za krzyżackie ataki, skierowali swoje kroki w głąb kształtującego się wtedy Państwa Zakonu Krzyżackiego i Warmii. Zniszczyli i spustoszyli m.in. Kiwity. Wybili ludzi, spalili domostwa. Po wsi zostały jedynie zgliszcza. Najazd ten okrutnie dotknął mieszkańców Prus i odbił się głośnym echem w całej Warmii. Kojarzył się z pogromem, pożogą i śmiercią. Na tyle odcisnął swoje piętno, że postanowiono przypominać o nim kolejnym pokoleniom. To zadanie pełni stojąca do dziś w niszy bramy kościoła śmierć z Kiwit. Nie jest to jednak oryginalna średniowieczna figura. Ta gotycka przetrwała ponad sześć wieków. Została zniszczona dopiero po II wojnie światowej. Obecna jest repliką, odtworzoną w 1991 roku na podstawie starych zdjęć, przez Andrzeja Kwederackiego z Lidzbarka Warmińskiego. Swoją drogą, przetrwać tyle stuleci, kilkanaście wojen, w tym tych światowych i zostać zniszczoną tak po prostu w latach 40-tych XX wieku, to trudna do pojęcia sytuacja.
Ta czy siak Kostucha robi przerażające wrażenie. Z jednej strony przypomina, czym jest wojna. Zawsze złem i okrucieństwem. Z drugiej mówi o tym, co nieuchronne. Śmierć jest bowiem częścią życia i etapem, który czeka każdego z nas. Kiwicka śmierć na swój sposób zwraca uwagę na to, że warto cieszyć się życiem każdego dnia.
I tym optymistycznym akcentem zostawiamy już Śmierć z Kiwit w spokoju i ruszamy na spacer dookoła kościoła. W przestrzeni sacrum napotkamy kilka ciekawych figur. Jedną z nich jest barokowa postać Matki Bożej z Dzieciątkiem na ręku umieszczona w kapliczce przed wejście do kościoła od strony wieży. Maryja drugą wolną dłoń wyciąga przyjaźnie w naszym kierunku. Mały Jezus ma błękitne oczy i krótkie brązowe włosy. Ubrany jest w długą białą szatę. W lewej dłoni trzyma kulę z krzyżem na szczycie – symbol władzy. Maryja ubrana jest w brązową suknię, nakrytą błękitnym płaszczem spiętym na piersiach. Ciemne długie włosy pokrywa biały welon. Matka Boża ma na głowie złotą, wysadzaną szlachetnymi kamieniami koronę. Szczególną uwagę zwraca noga Maryi. Widać jedną bosą stopę, która depcze wijącego się węża. Gad ma w pysku gałązkę jabłoni, z której zwisa duże jabłko, rajski owoc. Niewiasta depcząca głowę węża to chyba najbardziej rozpowszechnione wyobrażanie Niepokalanej Dziewicy Maryi. W Księdze Rodzaju w odpowiedzi na grzech pierworodny znajdujemy słowa Boga wypowiedziane do biblijnego węża, symbolizującego szatana: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje i potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. I to kiwickie przedstawienie Matki Bożej wyraźnie do tych słów nawiązuje. Maria trzymająca na rękach Dzieciątko Jezus miażdży głowę węża, symbolizującego zło.
Kiedy się uważnie rozejrzymy to na kościelnym murze zauważymy niewielką tabliczkę upamiętniającą postać Justusa Bornowskiego, kiwickiego kapłana, który zmarł w 1901 roku. W tekście inskrypcji został on określony jako ksiądz jubileuszowy. Może chodzi o Rok Święty 1900, kiedy to w kościele świętowano 1900 lat od urodzin Chrystusa. To właśnie wtedy posługę w Kiwitach pełnił Justus Bornowski.
Na murze świątyni i na terenie dawnego przykościelnego cmentarza znajdziemy jeszcze kilka ocalałych płyt i nagrobków. Rozczytywanie niemieckich inskrypcji i ich tłumaczenie to niemal detektywistyczna robota. Nie jest łatwa, ale daje dużo frajdy i jednocześnie wiele wyjaśnia.
Zwrócę Waszą uwagę na jeszcze jeden nagrobek. Jest to miejsce pochówku strzelca, który zginął za ojczyznę w 1918 roku, ostatnim roku I wojny światowej. Wieńczy go piękna figura Chrystusa z otwartymi jak na powitanie ramionami. Inskrypcję otwiera napisane po niemiecku zdanie: Przyjdź tu ze wszystkimi! Słowa te świetnie komponują się ze wspomnianą formą przedstawienia Jezusa i stanowią jedną całość.
I właśnie tymi słowami Przyjdź tu ze wszystkimi! zachęcam Was do odwiedzenia Kiwit i rozszyfrowania pozostałych inskrypcji i tablic. Przewodnicy po Olsztynie, Warmii i Mazurach chętnie Was tu zabiorą.
Pierwszy kościół w Kiwitach, być może drewniany, został wzniesiony przed 1325 rokiem. Wspominany biskup Eberhard z Nysy w 1319 roku dokonał oficjalnej lokacji wsi. W przywileju założycielskim jest wzmianka o dziesięcinie dla proboszcza. Obecny kościół został zbudowany w II połowie XIV wieku, wieżę rozbudowano w kolejnym stuleciu. Pierwszy znany proboszcz Herburt pojawił się na kartach historii w 1382 roku. Na przestrzeni dziejów przeprowadzano różne prace remontowe świątyni, a w 1862 roku dokonano jej gruntownej restauracji. W 1879 roku biskup warmiński Filip Krementz konsekrował świątynię ku czci świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz Św. Sebastiana. Pamiątkowy dyplom mówiący o tym wydarzeniu wisi do dziś za ołtarzem głównym. Ostatnie duże prace remontowe miały miejsce ponad 50 lat temu – w 1972 roku odnowiono cały kościół.
Z zewnątrz duże wrażenie robi dekoracja blendowa świątyni, a szczególnie wieży. Blenda to płytka wnęka w murze, często o kształcie gotyckiego okna, ale bez prześwitu, czyli bez otworu. Przypomina coś na kształt zaślepionego okna. Wytynkowane na biało blendy na kiwickiej wieży mają różne kształty i zwieńczenia. Układają się jednak w harmonijną całość, tworząc spektakularną dekorację świątynnego muru.
Architektonicznie kościół w Kiwitach jest salą, tzn. że jest jednoprzestrzenny, nie ma podziału na nawy. Wyposażenie kościoła pochodzi przede wszystkim z okresu baroku. To styl bogaty w zdobnictwo, pomysłowe rozwiązania i symbolikę.
Zwiedzanie rozpoczniemy od pięknego ołtarza głównego. Został on wykonany przed 1726 rokiem. Zakupiono go od miasta Młynary. W centralnej części widać figury dwóch głównych patronów świątyni – świętych apostołów Piotra i Pawła. Przedstawieni są ze swoimi tradycyjnymi atrybutami – Piotr z kluczem, a Paweł z mieczem i księgą. Pośrodku znajduje się późnogotycka rzeźba Matki Bożej z Dzieciątkiem z około 1500 roku. Jest jednym z najcenniejszych elementów wyposażenia kiwickiej świątyni. Na złotym tle niszy jaśnieje postać Maryi i dzieciątka. Oboje mają na głowach korony. Matka Boża dzierży w dłoni berło, którego rączką dotyka także mały Jezus.
Poza mszami i nabożeństwami figura pozostaje zasłonięta przez zasuwę, na której widać obraz Ukrzyżowania z 1686 roku. Zasuwa otwierana jest elektrycznie i stanowi swego rodzaju ceremoniał. Podobny funkcjonuje w kilku kościołach w naszych regionie i np. na Jasnej Górze w Częstochowie, gdzie obraz Matki Bożej jest w uroczysty sposób otwierany i zasłaniany.
Na wyższej kondygnacji ołtarza, po jego prawej stronie zauważymy Świętego Sebastiana – trzeciego, po świętych Piotrze i Pawle, patrona tego kościoła. Żył on w drugiej połowie III wieku naszej ery. Dzięki wysokiemu stanowisku ojca i dobremu wykształceniu został Sebastian dowódcą gwardii przybocznej cesarza. Za to, że wypomniał władcy okrucieństwo wobec niewinnych chrześcijan, poniósł śmierć. W ikonografii przedstawiany jest jako piękny, muskularny, obnażony młodzieniec z przepaską na biodrach, przywiązany do słupa lub drzewa, przeszyty strzałami. W ten sposób zginął i właśnie takim widzimy go w kościele w Kiwitach. Do Świętego Sebastiana modlono się m.in. w czasie epidemii. Takie na Warmii zdarzały się na przestrzeni dziejów bardzo często. Największe spustoszenie w Prusach poczyniła epidemia dżumy, który wybuchła na początku XVIII wieku. Były takie miasta i wsie, gdzie w wyniku tej choroby wymarli niemal wszyscy mieszkańcy. Pośród postaci kiwickiego ołtarza głównego dostrzeżemy także świętych Wojciecha, Kazimierza i Józefa. Są też dwa aniołki, a w zwieńczeniu Święty Jerzy na koniu.
Ołtarze boczne również pochodzą z XVIII wieku. W lewym znajduje się m.in. XIX-wieczny obraz św. Sebastiana, a w prawym barokowe przedstawienie św. Mikołaja. We wnętrzu świątyni zwraca uwagę także strop z desek, pokryty polichromią wykonaną przez malarzy Bornowskich w XIX wieku. Prawdopodobnie byli to krewni ówczesnego proboszcza parafii w Kiwitach wspominanego już Justusa Bornowskiego, którego uczczono pamiątkową tabliczką na kościelnym murze.
Kiwicka ambona została wykonana w I połowie XVIII wieku, prawdopodobnie w braniewskim warsztacie Jana Freya. Jan Frey był warmińskim rzeźbiarzem i snycerzem, głównie tworzył sztukę sakralną na zlecenie biskupów warmińskich. Kościelną ambonę tradycyjnie, jak niemal wszystkie ambony, zdobią figury czterech Ewangelistów – Marka z lwem, Mateusza z człowiekiem, Łukasza z wołem i Jana z orłem. Malowidło w zaplecku przedstawia Chrystusa Dobrego Pasterza, a rzeźba na baldachimie św. Pawła. Ciekawostką są także dwa rokokowe konfesjonały, które w 1760 roku wykonał Bernard Schmidt z Reszla.
Chór muzyczny pochodzi z około połowy XVIII wieku. Namalowano na nim sceny z życia Świętego Walentego. Można tu także zauważyć postać Św. Cecylii. Nieprzypadkowo, ponieważ to właśnie Cecylia jest patronką chórzystów, lutników, muzyków, organistów i zespołów wokalno-muzycznych. Tutejsze organy wykonane w XVIII wieku przebudowano w 1933 roku.
Na szczególną uwagę, jeśli chodzi o wnętrze kościoła, zasługują także dwie tablice nagrobne. Po prawej stronie na ścianie wisi epitafium właściciela ziemskiego Eustachego von Knobelsdorf, który zmarł w 1671 roku. Natomiast za ołtarzem w posadzce widnieje płyta nagrobna Jana Wilde, który jako proboszcz z Kiwit, został pierwszym pomocniczym biskupem warmińskim. Pomagał w zarządzaniu diecezją trzem kolejnym duszpasterzom – Łukaszowi Watzenrode, czyli wujowi Mikołaja Kopernika, Fabianowi Luzjańskiemu i Maurycemu Ferberowi. Zmarł 17.12.1532 roku w sędziwym wieku 94 lat i został pochowany w kiwickim kościele.
Warto także zajrzeć do kościelnej zakrystii. Znajduje się tu barokowa komoda z XVIII wieku, a na jej środkowych drzwiczkach widnieje malowany na blasze obraz Ukrzyżowania.
Kościół w Kiwitach jest jednym z wielu niezwykłych wiejskich kościołów na Warmii. Większość z nich zbudowano w okresie średniowiecza. Gotyk ceglany jest wyróżnikiem naszego regionu. Dla nas, mieszkańców, te niepozorne wiejskie kościółki mogą wydawać się czymś powszednim, jednak dla turystów, którzy odwiedzają Warmię stanowią wyjątkową osobliwość i są źródłem wielu zachwytów. Namawiam Was do tego, by spojrzeć na warmińskie wiejskie świątynie świeżym okiem, po to by dostrzec ich niezwykłą wartość.
Zanim opuścimy Kiwity i ruszmy w dalszą wędrówkę, winna jestem Wam kilka słów wyjaśnienia, dlaczego architektura sakralna jest charakterystyczną cechą krajobrazu Warmii. By zrozumieć, czym jest Warmia, należy cofnąć się do czasów wczesnego średniowiecza. Na obszarach od dolnej Wisły aż po środkowy Niemen, czyli m.in. na terenie obecnego województwa warmińsko-mazurskiego, żyły pogańskie plemiona Prusów i Jaćwingów. To do ich chrystianizacji i podboju w XIII wieku książę Konrad Mazowiecki zaprosił Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie czyli Krzyżaków. W tamtym czasie plemiona pruskie były jednymi z ostatnich pogan w chrześcijańskiej Europie.
Krzyżacy przybyli w 1228 roku na ziemię chełmińską. Założyli Toruń i Chełmno i posuwając się Wisłą na północ, zdobywali pierwsze pruskie grody. Potem podbili tereny nad Zalewem Wiślanym, a następnie skierowali się na południe w głąb pruskich terenów. Walka Krzyżaków z pogańskimi plemionami trwała zaledwie około 50 lat. Przewaga militarna, organizacyjna i cywilizacyjna rycerzy zakonnych nad pruskimi społecznościami była jednak ogromna.
Krzyżacy byli zakonnikami, a więc podlegali papieżowi. W związku z tym podbijany przez nich teren ziem pruskich został w 1243 roku na mocy decyzji legata papieskiego Wilhelma z Modeny podzielony na cztery diecezje: warmińską, chełmińską, pomezańską i sambijską. Pierwotnie zatem funkcjonowała tu organizacja kościelna, a nie państwowa.
W każdej diecezji władzę duchową sprawował biskup. Pierwszym biskupem diecezji warmińskiej został Anzelm. Ostatecznie siedziba zwierzchnika diecezji znalazła swoje miejsce w Lidzbarku Warmińskim. O ile władza kościelna w całości należała do biskupa, o tyle władzą świecką się podzielono. Jedną trzecią ziemi diecezji jako swoje uposażenie otrzymał biskup, natomiast dwie trzecie dostali Krzyżacy. Zarówno biskup jak i Krzyżacy na swoim terytorium stanowili prawo, sprawowali sądy, czerpali dochody. Część diecezji warmińskiej, która dostała się biskupowi, to właśnie Warmia. Nazywa się ją także dominium warmińskim. Porcja, którą otrzymali Krzyżacy, to m.in. dzisiejsze Mazury. Granice Warmii zostały ściśle określone. Miała 4250 km² powierzchni. Na zachodzie naturalną granicą była rzeka Pasłęka, na północy Zalew Wiślany, a na wschodzie i południu zostały one wytyczone za pomocą kopców, słupów i kamieni granicznych.
Na Warmii w średniowieczu założono 12 miast. Ich liczba nie zmieniła się do dzisiaj. Warmińskie miasta to: najstarsze Braniewo (XIII wiek) oraz lokowane w XIV wieku: Lidzbark Warmiński, Frombork, Pieniężno, Orneta, Dobre Miasto, Reszel, Jeziorany, Olsztyn, Barczewo, Bisztynek, Biskupiec. Teren Warmii podzielono w tamtym czasie na dziesięć komornictw, z czego siedmioma zarządzał biskup, a trzema (fromborskim, pieniężnieńskim i olsztyńskim) kapituła warmińska. Kapituła była kolegium kanoników (maks. 16 osób). Tytuł kanonika warmińskiego był bardzo intratnym i prestiżowym stanowiskiem związanym z niemałymi dochodami. Spośród kanoników wybierano kolejnego biskupa. Kanonicy warmińscy rezydowali we Fromborku. Nazwa Warmii (niem. Ermland) została przejęta od nazwy jednego z plemion pruskich. Warmowie żyli nad Zalewem Wiślanym. Warmia w języku staropruskim oznacza „czerwoną ziemię”.
Zakon Krzyżacki po podboju Prusów na stałe zadomowił się w tej części Europy. Przez ponad dwa stulecia Polska toczyła wojny z Krzyżakami m.in. o ziemie dawnych Prusów. Po zakończeniu jednej z nich w 1466 na mocy II pokoju toruńskiego Warmia weszła w skład Rzeczpospolitej (pozostając jednak terytorium z dużą autonomią – jak w czasach przynależności do państwa zakonnego). Pozostawała w granicach Polski przez ponad 300 lat, do 1772 roku. W wyniku pierwszego rozbioru Polski znalazła się pod pruskim zaborem. Po 173 latach, w 1945 roku ponownie wróciła w granice państwa polskiego.
Na Warmii mieszkała zarówno ludność niemieckojęzyczna, jak i mówiąca po polsku. Naukowcy ustalili nawet granicę językową – przebiegała ona na północ od Olsztyna. Uznaje się, że na terenie południowej Warmii przeważała ludność polskojęzyczna, natomiast na północy żyli praktycznie wyłącznie Warmiacy mówiący po niemiecku. Wynikało to z akcji osadniczej prowadzonej jeszcze w średniowieczu. Na północy Warmii, która w pierwszej kolejności została podporządkowana przez Krzyżaków, lokowano osadników z Niemiec i ze Śląska. W południowej Warmii w dużej liczbie osiedlali się mieszkańcy niedalekiego Mazowsza, kuszeni zwolnieniami z podatków i danin.
Wyróżnikiem Warmii przez wieki było wyznanie. Kraina ta należała do katolickiego biskupa. W XVI wieku reformacja zyskiwała na popularności w całej Europie. Ludzie masowo zmieniali wyznanie, dochodziło do krwawych wojen religijnych. Biskup warmiński Maurycy Ferber, chcąc bronić się przed reformacją, wprowadził w 1526 roku ustawy, które zabraniały osiedlania się na Warmii ludzi innego wyznania niż katolickie. Prawo to obowiązywało aż do 1772 roku, do czasu, kiedy Warmia została włączona w granice państwa pruskiego.
Przynależność Warmii do biskupa, jego duża autonomia w zarządzaniu swoim „księstwem” i wprowadzona w XVI wieku ordynacja zachowały Warmię katolicką i wpłynęły na jej krajobraz. To co właściwie dla Warmii, nazywanej Świętą, to liczne, w dużej mierze gotyckie, kościoły, rozsiane po wsiach i dawnych drogach kapliczki oraz zabytkowe sanktuaria. W wiejskim krajobrazie współczesnej Warmii zaskakują barokowo wyposażone świątynie o średniowiecznym rodowodzie, jak ta w Kiwitach, oraz monumentalne kościoły zbudowane w XIX i na początku XX wieku. Dziś wydają się nieadekwatne do wielkości parafii.
W 1772 roku, kiedy Warmia dostała się pod zabór pruski, a Prusy były przecież krajem ewangelickim, XVI-wieczne biskupie ustawy o zakazie osiedlania się na Warmii ludzi innego wyznania niż katolickie, przestały obowiązywać. Na Warmii pojawili się ewangelicy. W XIX wieku zaczęli budować swoje kościoły – pierwszy stanął w Lidzbarku Warmińskim.
Kolejną cezurą wyznaniową dla Warmii jest rok 1945. Po zakończeniu II wojny światowej m.in. na teren Warmii zostali przesiedleni mieszkańcy polskiego pochodzenia z tzw. Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej, czyli z terenów dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy. Przyjechali na Warmię także Ukraińcy, Łemkowie, Podolanie, Bojkowie wysiedleni z Podkarpacia i wschodniej Małopolski w ramach akcji Wisła w 1947 roku. Nowi mieszkańcy przywieźli ze sobą wyznanie prawosławne i greckokatolickie. Obecnie na Warmii można spotkać kościoły i kaplice, które przed 1945 rokiem były katolickimi lub ewangelickim, a po wojnie zostały cerkwiami.
Warmia to niezwykle ciekawa kraina, bardzo konkretna i wyjątkowa. Po tym krótkim przewodniku po Warmii, zapraszam Was w dalszą wędrówkę. Ruszamy na rozlewisko Bartniki, które jest użytkiem ekologicznym. Użytkami ekologicznymi są pozostałości ekosystemów, mających znaczenie dla zachowania różnorodności biologicznej – naturalne zbiorniki wodne, śródpolne i śródleśne oczka wodne, kępy drzew i krzewów, bagna, torfowiska, starorzecza czy stanowiska rzadkich lub chronionych gatunków roślin i zwierząt. Jest to jedna z form ochrony przyrody.
Rozlewisko Bartniki to bardzo cenny obszar pod względem ornitologicznym. By do niego dotrzeć najlepiej pomóc sobie mapą, ponieważ w terenie nie ma żadnych kierunkowskazów. Z Kiwit idziemy asfaltem do wsi Bartniki. Po drodze po prawej stronie z oddali, tuż na skraju Kiwit, widoczna jest tzw. Góra Ucieczki. Niewielkie wzniesienie będące średniowiecznym grodziskiem. Zostało usypane prawdopodobnie po najeździe Litwinów z 1311 roku, by w przyszłości stanowić schronienie dla mieszkańców przed ewentualnymi kolejnymi atakami.
W Bartnikach należy skręcić w prawo w szutrową drogę, którą dotrzemy do rozlewiska i stojącej na jego brzegu wieży widokowej. Jest tu też wiata, ławki i miejsce na ognisko.
Niegdyś było tu jezioro Bartnickie, które osuszono, a następnie zamieniono na łąki i pastwiska. Po wojnie przestano ten teren odwadniać i uległ on wtórnemu zabagnieniu. Występuje tu ponad 100 gatunków ptaków, z czego około 40 to gatunki lęgowe. Zaobserwowano także żółwia błotnego. Odkryto również stanowisko storczyka krwistego.
W województwie warmińsko-mazurskim prawie połowa jego powierzchni jest objęta jakąś formą ochrony przyrody. Najbardziej znane i najczęściej odwiedzane to parki krajobrazowe i rezerwaty przyrody. Warto jednak zwrócić uwagę na użytki ekologiczne, które również mogą być celem ciekawych wypraw krajoznawczych. W związku z tym, że zawsze powierzchniowo są to niewielkie obszary, łatwo się je eksploruje. Będąc na wieży na rozlewisku Bartniki widzimy użytek ekologiczny niemal w całości. Nie tylko ptaki zwracają tu uwagę. Malownicze położenie rozlewiska jest atrakcją samą w sobie.
Po nacieszeniu oczu widokami z wieży idziemy z powrotem do wsi Bartniki. By nie wracać do Kiwit tą samą drogą, a jednocześnie by zobaczyć typowy warmiński śródpolny krajobraz, w Bartnikach wchodzimy do lasu, kierując się w stronę kolonii wsi Rokitnik. Po jakimś czasie las się skończy, a my wkroczymy w drogę prowadzącą nas pomiędzy malowniczymi pagórkami. To typowy dla regionu krajobraz polodowcowy. Biegnąca pomiędzy polami droga o każdej porze roku wygląda inaczej. Cudownie się nią spaceruje. Szutrowe warmińskie drogi ciągnące się pomiędzy polami, łąkami i nieużytkami to również swego rodzaju atrakcja regionu. Oczywiście docenią ją Ci, którzy uwielbiają miejsca na przysłowiowym końcu świata. Bardzo często trudno jest pokonywać je samochodem. Najlepiej podziwiać warmińskie krajobrazy podczas pieszej wędrówki lub wycieczki rowerowej.
Po pokonaniu tej malowniczej drogi w okolicy kolonii Rokitnik, wejdziemy do Kiwit od strony szkoły, by po spacerze po wsi ponownie trafić do punktu startu.
I to już koniec naszej dzisiejszej wycieczki. Mam nadzieję, że trasa ta zainspiruje Was do odkrywania Warmii, również poza miastami. Do czego gorąco zachęcam.
Magda, przewodnik po Olsztynie, Warmii i Mazurach