Sgrafitto na Starym Mieście (Olsztyn przewodnik)
W tym artykule ruszymy na wycieczkę po Starym Mieście w Olsztynie. Nie będzie to jednak zwykły spacer po najbardziej znanych zabytkach stolicy województwa, a wycieczka tematyczna. Jej motywem przewodnim będą powojenne dekoracje, jakie pojawiły się na olsztyńskich kamienicach w latach 60., 70. i 80. XX wieku.
Większość malowideł została wykonana w formie sgrafitto. To technika dekoracyjna malarstwa ściennego, polegająca na nakładaniu na mur kilku warstw różnie zabarwionego tynku i zeskrobywaniu według wzoru warstw wierzchnich w czasie, kiedy jeszcze nie zaschły. W ten sposób spod spodu odkrywają się nałożone jako pierwsze, ciemniejsze kolory. Sgrafitto było bardzo popularne w okresie renesansu, szczególnie we Włoszech. Moda na tę technikę wróciła pod koniec XIX wieku. Z przedwojennych dekoracji sgrafittowych w Olsztynie zachowały się te znajdujące się na budynkach koszarowych przy ul. Warszawskiej. Wykonano je w latach 30. XX wieku.
Armia Czerwona zajęła Olsztyn 22 stycznia 1945. Stare Miasto zostało zniszczone zapewne w lutym. Trochę dla wiwatu, trochę z zemsty. Iwan Czerniachowski, generał radziecki, wypowiedział znamienne słowa: „Łaski nie ma dla nikogo; jest całkowicie zbędnym oczekiwać, że żołnierze Armii Czerwonej będą wspaniałomyślni. Oni płoną nienawiścią i żądzą zemsty. Kraj faszystowski musi zostać obrócony w perzynę, jak nasza ziemia została spustoszona”. Zniszczenia Olsztyna były więc wynikiem pofrontowej rzeczywistości. Z 2460 stojących w tamtym czasie budynków w mieście, w większym lub mniejszym stopniu zniszczeniu uległo 1060 z nich. Wychodzi 43%. Tego co zostało, właściwie nie zabezpieczono. Najpierw rozpoczęły się prace porządkowe i odgruzowujące. Z ciekawostek spoza Olsztyna – w Braniewie policzono, że w 1948 roku gruz w mieście zajmował 1,5 mln m3 powierzchni. Na jego uprzątniecie przewidziano 13 lat. Gruzy zniknęły jednak dopiero po 1960 roku.
Należy wspomnieć także o powszechnym wtedy szabrownictwie, kiedy to znikało z przestrzeni miasta to, co można było zrabować, również elementy konstrukcyjne i dekoracyjne budowli. W 1955 roku weszła w życie rządowa ustawa, która dotyczyła planowej akcji usuwania powojennych zniszczeń. Na listy obiektów do rozbiórki trafiły te, których koszty remontu były większe niż koszt wybudowania nowych budowli. Dokument ten jednak był powszechnie nadinterpretowany, czego efektem było wyburzenie wielu budynków, nadających się do odbudowy. W ten sposób w drugiej połowie lat 50. XX w. z Olsztyna zniknęło około 40 kamienic, które ocalały w 1945 roku.
Od razu po wojnie miasto nie posiadało koncepcji odbudowy. Najpierw skupiono się w na przywróceniu obiektów użyteczności publicznej oraz innych niezbędnych do funkcjonowania miasta. W pierwszej kolejności podjęto się zatem odbudowy Starego Ratusza. Efektem prac był jednak budynek, który różnił się od tego przedwojennego.
W 1947 roku naukowcy z Politechniki Warszawskiej podjęli się inwentaryzacji zastanej tkanki historycznej i przygotowania uproszczonych planów zagospodarowania miast. Hanna Adamczewska i Kazimierz Wejchert opracowali pierwszą koncepcję odbudowy Starego Miasta w Olsztynie. Zarząd miasta przyjął ją w 1949 roku, jednak z niewiadomych przyczyn nie została ona zrealizowana. Finalnie wykorzystano uproszczony plan zagospodarowania z 1954 roku sporządzony przez Janinę Stańkowską – pierwszego architekta w powojennym Olsztynie i w całym regionie.
Prace przy odbudowie pierzei rynkowych rozpoczęto w połowie lata 50. XX wieku, czyli de facto aż 10 lat po zakończeniu wojny. Najpierw odbudowano pierzeje wschodnią (po tej stronie, gdzie dziś mają swoje stargany kwiaciarki) i południową (gdzie niegdyś była apteka). Projekty tych kamienic przygotowane zostały w Gdańsku. Projekty domów tworzących pierzeje północną i zachodnią powstały już w Olsztynie. W swojej formie kamienice przy olsztyńskim rynku nawiązują do baroku.
Odbudowa kamienic to jedno, a ich dekoracja to kolejny temat. W 1946 roku w Olsztynie powołano Związek Polskich Artystów Plastyków, który w początkowym okresie miał trzech członków i był delegaturą Zarządu Okręgu Pomorskiego w Bydgoszczy. Związek tworzyli m.in. Hieronim Skurpski i Jan Ilkiewicz.
Hieronim Skurpski to właściwie Herman Karl Schmidt urodzony w 1914 roku w miejscowości Skurpie koło Działdowa, który po wojnie zmienił imię i nazwisko. Skurpski to nawiązanie do miejsca pochodzenia – wsi Skurpie. Był malarzem, rysownikiem, historykiem sztuki, działaczem kultury. Przez prawie 20 lat pełnił funkcję pierwszego dyrektora Muzeum Mazurskiego, dziś Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Zakładał także galerię BWA i Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Pojezierze. To człowiek niezwykle zasłużony dla kultury Olsztyna, laureat wielu nagród, honorowy obywatel miasta.
Jan Ilkiewicz należał do pionierów olsztyńskiej plastyki. Urodził się w 1916 roku w Rosji. W 1936 roku ukończył Państwowe Męskie Seminarium Nauczycielskie im. Tomasza Zana w Wilnie z dyplomem nauczyciela szkół powszechnych. W tym samym roku rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Po wybuchu wojny został wywieziony do pracy w kopalni w Donbasie, gdzie przeżył dzięki temu, że malował portrety Stalina i Lenina, które były wykorzystywane podczas różnych uroczystości państwowych. Latem 1946 roku przyjechał do Olsztyna. Pracował jako nauczyciel rysunku w Męskim Gimnazjum, potem I Liceum Ogólnokształcącym. Dydaktyka była jego pasją. Prowadził również ognisko plastyczne w Wojewódzkim Domu Kultury i przez wiele lat wykładał w Studium Nauczycielskim w Olsztynie. Miał swoich oddanych uczniów, w tym Henryka Mączkowskiego i Mieczysława Romańczuka, którzy razem ze swoim mistrzem są współautorami kilku dekoracji sgrafittowych na olsztyńskim Starym Mieście.
W 1955 roku olsztyńska delegatura Związku Polskich Artystów Plastyków została przekształcona w oddział, nadal będący częścią okręgu pomorskiego. Organizowano wystawy, plenery, konkursy. Trzeba było jednak też na tej sztuce zarabiać. W tym celu w 1952 roku powołano spółdzielnię Twórczość, która miała pośredniczyć w kontaktach artystów ze zleceniodawcami. Jednym z jej organizatorów był Henryk Oszczakiewicz. Rok później spółdzielnia została przekształcona w Delegaturę Przedsiębiorstw Państwowych Pracownie Sztuk Plastycznych w Warszawie, a Oszczakiewicz został jej kierownikiem. To jedyny z artystów olsztyńskich w tamtym czasie, który ukończył studia o specjalności malarstwo architektoniczne. Jego praca dyplomowa była projektem sgrafitto, a więc tematu, który nas dzisiaj interesuje. Oszczakiewicz ukończył Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych w Sopocie. To prawdopodobnie dzięki jego wiedzy olsztyńskie sgrafitta zostały przygotowane najlepiej jak to było możliwe na ówczesne warunki, przez co przetrwały w stosunkowo dobrej kondycji do naszych czasów, czyli już około 60 lat, co nie oznacza, ze nie wymagają prac rewitalizacyjnych. Wręcz przeciwnie.
Uważa się, że projekt dekoracji kamienic na Starym Mieście został ukończony w 1962 roku. Współpracowali nad nim Hieronim Skurpski, Bolesław Wolski, Henryk Oszczakiewicz, Jan Ilkiewicz, Czesław Machnicki, Julian Dadlez oraz Ryszard i Maria Wachowscy. Obmyślono kolory elewacji, dekoracyjne sgrafitta, elementy ceramiczne i metaloplastykę. Zaplanowano także dekoracyjne wyprawy tynkarskie.
Znamy już podłoże powstania dekoracji naściennych na olsztyńskich kamienicach, zaczynamy więc zwiedzanie. Na rogu ulicy Staromiejskiej 2/5, tuż przy Bramie Górnej, zobaczymy sgrafitto wykonane przez Andrzeja Samulowskiego. Artysta podpisał się swoimi inicjałami. Andrzej Samulowski urodził się w 1924 w Toruniu. Był malarzem i wnukiem Andrzeja Samulowskigo, słynnego działacza warmińskiego z Gietrzwałdu.
Sgrafitto Samulowskiego przestawia parę – kobietę i mężczyznę w warmińskich strojach ludowych na tle roślinnego pejzażu. Forma plastyczna przywołuje na myśl drzeworyt. Możemy w tym obrazie rozpoznać charakterystyczne elementy warmińskiego stroju ludowego. Strój ten został zapomniany właściwie pod koniec XIX wieku, po 1945 zrekonstruowano go.
Mężczyzna ma na sobie rozkloszowaną sukmanę przewiązaną krajką, wysokie do kolan buty zwane skórzniami, a na głowie futrzaną czapę. W dłoni trzyma coś podobnego do wielkanocnej palmy. Być może ten element sgrafitto, to ukłon w stronę powojennych osadników z Kurpi lub przesiedleńców z Wileńszczyzny. W obu regionach wielkanocne palmy są ważną część obchodów i przygotowania świąt. Zarówno palmy kurpiowskie, jak i wileńskie są opisywane jako oddzielne zjawisko.
Kobieta ma na sobie kitel czyli spódnicę oraz kabat, to jest swego rodzaju żakiet. Głowę zdobi czepiec. Czepce na Warmii nosiły mężatki. Przed wojną wesela obywały się w poniedziałki i wtorki, zazwyczaj rozpoczynały się o 9 lub 10 rano i potrafiły trwać nawet kilka dni. O północy w symboliczny sposób pannie młodej zdejmowano wianek, a zakładano czepiec na znak zwartego małżeństwa. Bogato haftowany czepiec nazywany był także twardą mycką. Składał się z udekorowanego złotymi i srebrnymi nićmi denka, otoku z marszczonymi wstążkami i kokard – jednej zarzuconej na kark, drugiej wiązanej pod szyją. Umiejętność szycia i haftowania czepców warmińskich została w 2021 roku wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.
Skąd taka scena na miejskiej kamienicy? Jednym z głównych motywów przewodnich olsztyńskich dekoracji sgrafittowych jest sztuka ludowa. W okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej sztuka ludowa była szczególnie wpierana przez państwo. Po drugie w tej części Starego Miasta, naprzeciwko ozdobionej ludową parą kamienicy, aż do przełomu XX i XXI wieku był duży pusty plac. Kamienice, które dzisiaj stoją w otoczeniu Targu Rybnego zaczęto odbudowywać dopiero w latach 90. XX wieku.
Plac ten nosił imię Karola Świerczewskiego – generała Armii Czerwonej, żołnierza Ludowego Wojska Polskiego, jednego z budowniczych Polski Ludowej. Świerczewski został zamordowany w 1947 roku przez oddziały UPA w Bieszczadach. Jego śmierć stała się bezpośrednią przyczyną tzw. akcji Wisła – masowych przesiedleń ludności ukraińskiej, Łemków, Bojków, Podolan, Dolinian ze wschodniej Małopolskiej i Podkarpacia. Wysiedlenia objęły około 150 tys. osób, z czego około 1/3 trafiła na teren obecnego warmińsko-mazurskiego.
Olsztyński plac był nazywany przez mieszkańców Karolkiem, od imienia jego patrona. Odbywały się tu różnego rodzaju uroczystości państwowe, którym często towarzyszyły występy folklorystycznych zespołów ludowych. Być może dlatego na kamicy w sąsiedztwie dawnego placu pojawiło się sgrafitto przedstawiające parę w tradycyjnych warmińskich strojach.
Idąc dalej ulicą Staromiejską w kierunku rynku po lewej stronie pod numerem 2/5 na szczycie kamienicy zobaczymy kolejne sgrafitto tego samego autora. To ludowe postacie grajka i jeźdźca na koniu. Muzyk trzyma w ręku kontrabas. Muzyka towarzyszyła mieszkańcom wsi przy różnego rodzaju uroczystościach – zarówno tych kościelnych, jak i rodzinnych. Można powiedzieć, że była jedną z podstawowych rozrywek. Koń natomiast przez wieki był wiernym towarzyszem ludności wiejskiej. Pracował na polu, pozwalał się przemieszczać. Trudno wyobrazić sobie życie na dawnej wsi bez konia. Nic dziwnego, że motyw konika przewija się w twórczości ludowej bardzo często – w zdobieniach mebli, na kaflach piecowych, w wierszach i pieśniach.
Po przeciwnej stronie ulicy, na rogu kamienicy przy skrzyżowaniu z ulicą prowadzącą na Targ Rybny zobaczymy cztery przedstawienia – garncarza, prządkę, rybaka i być może karczmarkę – kobietę z koszem warzyw i owoców nad głową. Sceny te nawiązują do głównych zajęć dawnych mieszkańców regionu. Duże pokłady gliny powodowały, że na miejscu wypalono cegłę, wytwarzano ceramiczną dachówkę i kafle piecowe, ale też toczono na kole garncarskim wszelkiego rodzaju naczynia – dzbanki, kubki czy misy. Uprawa i przetwórstwo lnu przez setki lat stanowiło istotne zajęcie kobiet na wsi. Praktycznie każda Warmiaczka potrafiła prząść i tkać. Rybołówstwo, a potem rybactwo to z kolei praca właściwa dla mężczyzn na Warmii i Mazurach. Tego typu zajęcia wynikały naturalnie z warunków geograficznych regionu. Duża liczba jezior i rzek zdefiniowała profil działalności mieszkańców.
Na rogu Staromiejskiej i Lelewela zobaczmy fryz sgrafittowy, który niegdyś był swego rodzaju reklamą mieszczącego się tu wtedy biura podróży. Dekoracje te wykonał w 1973 roku Bolesław Wolski wraz z synem Jarosławem, co można zidentyfikować po sygnaturze BJW mieszczącej się w rogu sgrafitto. W budynku tym mieściło się Przedsiębiorstwo Turystyczne Warszawa-Olsztyn, późniejszy Mazur-Tourist. Forma dekoracji przywołuje na myśl taśmę filmową lub rolkę z aparatu, na której klatka po klatce wyświetlają się letnie atrakcje Warmii i Mazur. Można tu zobaczyć las, namioty, statek, kompas, zamek, ryby czy żaglówki.
Bolesław Wolski to artysta najczęściej wymieniany przy okazji olsztyńskich dekoracji sgraffitowych. Do Olsztyna przyjechał na stałe w 1952 roku. Po ukończeniu studiów architektonicznych na Politechnice Warszawskiej dostał nakaz pracy w Okręgowym Zarządzie Kin i tak trafił na Warmię. Projektowaniem i realizowaniem dekoracji na Starym Mieście zajmował się przeszło 20 lat – wykonał pierwsze i ostatnie z nich. Uznaje się go za jedną z najważniejszych postaci, dzięki którym dekoracje staromiejskich kamienic wyglądają tak, a nie inaczej.
Wracamy na ulicę Staromiejską. Na kamienicy, gdzie przez dekady funkcjonowała legendarna olsztyńska restauracja zobaczymy, oprócz wzorów geometrycznych, symboliczne przedstawienia prezentujące nakrycia stołów. Widać aż cztery kolory. Można tu rozpoznać sztuće, karafki, flakoniki, butelki, kieliszki, dania na talerzach, warzywa, owoce. Zostały one ujęte w typowy dla kubizmu zgeometryzowany sposób, bez perspektywy. To nawiązanie do twórczości hiszpańskiego artysty Pablo Picasso. Olsztyńskie nakrycia stołów przypominają martwą naturę, którą tworzył ten światowej sławy malarz. To swego rodzaju szyldy reklamowe restauracji, która została tu zaplanowana przy okazji odbudowy miasta.
Pablo Picasso był jednym z najważniejszych i najbardziej wpływowych artystów XX wieku. Jego wkład w rozwój sztuki nowoczesnej jest nieoceniony, a jednym z jego najważniejszych osiągnięć było współtworzenie kubizmu, rewolucyjnego nurtu w malarstwie i rzeźbie. Kubizm narodził się na początku XX wieku jako reakcja na tradycyjne formy przedstawiania rzeczywistości w sztuce. Jego główną cechą było dekomponowanie obiektów na geometryczne kształty i przedstawianie ich z różnych perspektyw jednocześnie.
Kubizm miał ogromny wpływ na rozwój sztuki awangardowej i otworzył drogę dla wielu innych ruchów artystycznych, takich jak futuryzm, konstruktywizm czy dadaizm. Pablo Picasso, jako jeden z jego twórców, nieustannie eksperymentował i rozwijał swoje techniki, pozostając na czele artystycznych innowacji przez całe swoje życie.
Kubizm nie tylko zmienił sposób, w jaki artyści patrzyli na rzeczywistość, ale również wpłynął na rozwój innych dziedzin, takich jak architektura, literatura czy muzyka. Dzięki swoim rewolucyjnym ideom i niezliczonym innowacjom, Pablo Picasso i kubizm pozostają jednymi z najważniejszych zjawisk w historii sztuki.
Wracamy na olsztyńskie Stare Miasto. Na rogu kamienicy, gdzie przez dekady mieściła się kultowa restauracja, widać tańczącą parę w strojach ludowych, która niejako zaprasza gości do środka. Na głowie mężczyzny znalazło się typowe nakrycie głowy w okresie poza zimowym – czyli kapelusz. Na Warmii noszono kapelusze filcowe i słomkowe. Pozostałe elementy stroju ludowego są tożsame z tymi, które już widzieliśmy przy Bramie Górnej.
Dekoracje wykonał Jan Ilkiewicz wraz ze swoimi uczniami Henrykiem Mączkowskim i Mieczysławem Romańczukiem. Ten ostatni wycinał tańczą parę. Nad tym sgrafitto pracował w sylwestrowy wieczór 1964 roku. Było już ciemno, jedynym źródłem światła były dwa koksowniki. Artysta musiał się spieszyć, bo biegł na bal sylwestrowy. Na podpis zwyczajnie zabrakło czasu.
Dotarliśmy na rynek. Zaczniemy od pierzei północnej, ponieważ dekoracje kamienicy w tej części rynku dotyczą lokalu dawnej kultowej restauracji. Od strony rynku powtórzono ciąg przedstawień nakryć stołów oraz wzory geometryczne. Niegdyś zdobienia znajdowały się także na dwóch sąsiednich domach – dawnym Młodzieżowym Domu Towarowym i na rzemieślniczej spółdzielni Usługa. Niestety w efekcie kolejnych remontów i braku opieki konserwatorskiej nad sgrafitto w tamtym czasie, zostały skute i nie przetrwały do naszych czasów.
Ciekawe sgrafittowe dekoracje w aż czterech kolorach widnieją na kamienicy narożnej w pierzei zachodniej. Widać tu sześć medalionów portretowych, na których przedstawiono znane postaci z regionu, związane z wątkami polskimi. Wybór bohaterów medalionów nie był przypadkowy. Wszyscy panowie to zasłużone dla przedwojennej polskojęzycznej społeczności Prus osobistości. Taki dobór tematyki miał wydźwięk ideologiczny i propagandowy. Podkreślał polskość tzw. ziem odzyskanych.
Michał Kajka, żyjący w latach 1858-1940, był mazurskim poetą ludowym, artystą, działaczem na rzecz polskości Mazur. W Ogródku pod Ełkiem znajduje się jego muzeum biograficzne. Twórczość literacka Kajki składa się głównie z poezji, w której często odzwierciedla życie, trudności i kulturę Mazurów. Jego wiersze często podkreślają tematykę patriotyzmu, piękna mazurskiego krajobrazu oraz trudności, z jakimi borykała się polska społeczność pod panowaniem niemieckim.
Andrzej Samulowski urodził się w 1840 roku w Sząbruku. Swoje dorosłe życie związał w Gietrzwałdem, gdzie otworzył pierwszą polską księgarnię na Warmii, której budynek zachował się do dziś. Samulowski był współzałożycielem Gazety Olsztyńskiej i poetą – pisał wiersze o tematyce patriotycznej i religijnej. Przez wiele lat był najważniejszym przedstawicielem Warmii w ruchu narodowym całego zaboru pruskiego. Zmarł w 1928 roku, pochowano go w Gietrzwałdzie. Jego wnuk, malarz, o tym samym imieniu i nazwisku wykonał dekoracje sgraffitowe na ulicy Staromiejskiej, które oglądaliśmy na samym początku naszej wycieczki.
Kolejny medalion upamiętnia Feliksa Nowowiejskiego, pochodzącego z Barczewa, kompozytora, twórcę muzyki do słów Roty Marii Konopnickiej i hymnu „O Warmio, moja miła”. Przez pewien czas mieszkał w Olsztynie, gdzie najpierw grał w orkiestrze wojskowej, a potem był organistą kościoła Św. Jakuba. Nowowiejski był zaangażowany w akcję plebiscytową 1920 roku, podczas której występował na wiecach, zachęcając do głosowania na stronę polską. W Barczewie od ponad 20 lat odbywa się festiwal muzyki chóralnej imienia Feliksa Nowowiejskiego. W miasteczku jest także jego kameralne muzeum biograficzne, zwane salonem muzycznym.
Kolejne postaci na medalionach to osoby, żyjące dużo wcześniej niż te, o których przed chwilą wspomniałam. Jan Dantyszek urodził się w 1485 w Gdańsku, a zmarł w 1548 w Lidzbarku Warmińskim. Był duchownym katolickim, literatem, dyplomatą i podróżnikiem. W 1530 roku został biskupem chełmińskim, a w 1537 warmińskim. Zasłynął jako poeta łaciński okresu renesansu, pisał m.in. miłosne elegie. Najbardziej znany utwór Dantyszka to metafizyczny Nagrobek sobie samemu. Pełnił funkcję sekretarza króla Zygmunta I Starego. Uważany jest za ojca polskiej dyplomacji. W imieniu króla jeździł po całej Europie, dbając o polskie interesy jako dyplomata i ambasador. To bardzo ciekawa i specyficzna postać. Niezwykle towarzyski, lubiący kobiety i wystawne uczty, zjednał sobie wielu przyjaciół na całym kontynencie. Spotykał się z cesarzem, królami, książętami, uczonymi i ludźmi kultury. Zanim został biskupem, wiódł zdecydowanie bardzo frywolne życie. Miał zresztą dwoje dzieci w Hiszpanii.
Na kolejnym medalionie widnieje postać Mikołaja Kopernika. O nim powszechnie wiemy dużo, więc pozwólcie, że tym razem nie powiem o nim wiele. Jedynie tyle, że jako administrator dóbr kapituły warmińskiej mieszkał na zamku w Olsztynie w latach 1516-1519 i 1920-21.
Ostatnia postać, której podobiznę widzimy w formie sgraffitowego medalionu to Ignacy Krasicki. Najwybitniejszy poeta doby oświecenia, biskup warmiński. Krasicki zasłynął jako autor licznych dzieł literackich, które w sposób mistrzowski łączyły elementy dydaktyczne z humorystycznymi. Jego twórczość obejmowała m.in. bajki, satyry, poematy heroikomiczne, a także powieści. „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki” to pierwsza polska powieść, w której Krasicki wprowadza czytelników w świat przygód i refleksji nad naturą ludzką oraz społecznymi przemianami.
Jako biskup warmiński, Krasicki miał duży wpływ na życie kulturalne i intelektualne epoki oświecenia w Polsce. Był związany z dworem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i aktywnie uczestniczył w słynnych obiadach czwartkowych, podczas których omawiano literaturę, sztukę i politykę. Jego prace, takie jak „Monachomachia” czy „Antymonachomachia”, stanowiły krytykę społeczną i religijną, ukazując wady i przywary współczesnych mu instytucji oraz ludzi. Ignacy Krasicki pozostaje jedną z najważniejszych postaci polskiej literatury oświeceniowej, a jego dzieła są czytane i cenione do dziś za swoją ponadczasową mądrość, satyrę oraz mistrzowskie operowanie językiem.
Sgrafittowe medaliony w czterech kolorach wykonali: Maria Szymańska, Henryk Oszczakiewicz, Bolesław Wolski i Eugeniusz Kochanowski.
Jak wyglądała sama praca? Artyści wchodzili na rusztowania zazwyczaj popołudniu lub wieczorem. Ekipy tynkarskie pracowały od 07.00 do 15.00. Tynk był mieszaniną przesianego, odpowiedniej grubości piasku, wapna i barwnika w proszku. Należało go starannie przygotować, by jego jakość i kolor były odpowiednie. Technika sgrafitto wymagała nakładania kolejnych warstw kolorowego tynku po tym, jak poprzednia delikatnie przeschła. Najpierw nakładano najciemniejszy kolor. Warstwa ta miała ok.1-1,5 cm grubości. Zacierano ją i po delikatnym przeschnięciu kładziono kolejną – cieńszą i jaśniejszą.
Artyści wykonywali rysunek w skali 1:1 na papierze pakowym, który cienkimi gwoździkami przybijali do ściany. Następnie odciskano w tynku rysunek po jego liniach grubym ołówkiem nazywanym kubusiem. Miał on czarny grafit, więc zostawiał wyraźny ślad na papierze, dzięki czemu artyści wiedzieli, które elementy rysunku zostały już odciśnięte. Bardziej skomplikowane, precyzyjne wzory, odciskano przez papier za pomocą radełka z zębatym kółkiem.
Malarze cierpieli na permanentny brak materiałów. Najbliższe sklepy dla plastyków znajdowały się w Warszawie i Gdańsku. Trzeba było więc wykonywać przyrządy do zdrapywania sgrafitto własnym sumptem. Ostre narzędzia do wydrapywania tynku robiono m.in. z zużytych sprężyn do nakręcania zegarków ściennych, które dostarczał jeden z olsztyńskich zegarmistrzów. Sprężynę wkładano do pieca c.o., wyginano do pożądanego kształtu, a następnie hartowano w zimnej wodzie. Tak przygotowany rylec przymocowywano do drewnianego uchwytu, a ten owijano bandażem elastycznym, by chronić dłonie przed odciskami. Co nie zawsze pomagało, a poza tym wapno i tak raniło dłonie. Nie była to zatem lekka praca, tym bardziej, że trzeba było się spieszyć, bo tynk przecież sechł. Każdy ruch rylcem można było wykonać tylko raz, dlatego praca wymagał skupienia i precyzji. To co zostało zdrapane, nie dawało się przykleić ponownie do ściany.
Bolesław Wolski wspominał, że swoją pierwszą elewację sgraffitową zaprojektował około 1960 roku. I jest to dekoracja znajdująca się na budynku dawnego kina Awangarda. Współpracował wtedy z artystą plastykiem Eugeniuszem Kochanowskim. Na elewacji artyści umieścili swoje inicjały oraz dwie daty. Pierwsza data (1960) była częściowo uszkodzona, ale przed pracami konserwatorskimi wciąż czytelna. Druga data (1974) oznaczała rok, w którym sgraffito zostało odnowione. Zniszczenia spowodowane były wodą spływającą z dachu przez źle wykonane obróbki blacharskie oraz montaż plansz reklamujących Dni Filmu Radzieckiego, które odbywały się co roku w październiku. Ponadto, zmiana układu komunikacyjnego w budynku oraz przebudowa parteru wymusiły rozszerzenie kompozycji, która pierwotnie nie obejmowała najniższej kondygnacji.
Odrestaurowane w 2012 roku dwukolorowe sgraffito wyróżnia się przemyślaną kompozycją, która doskonale podkreśla architekturę budynku. W ornamenty graficzne wkomponowano cztery obrazy, odzwierciedlające inspiracje twórców. Gołąbek pokoju i twarze z obrazu „Guernica” nawiązują do twórczości Picassa, a instrumenty astronomiczne przypominają postać Kopernika. Dodatkowo, na sgraffito znajdują się żaglowiec i dinozaury, a na szczycie symbol odnoszący się do ówczesnego przeznaczenia budynku, czyli taśma filmowa. Można pokusić się o taką interpretację, że te cztery obrazy nawiązują do różnych tematów filmowych – przyrodniczych, podróżniczych, naukowych i tych, dotyczących sztuki.
Trochę więcej czasu poświęcę nawiązaniu do obrazu Picassa, jakie widać w tej dekoracji. „Guernica” to jedno z najbardziej znanych dzieł Pabla Picassa, powstałe w 1937 roku jako reakcja na bombardowanie miasta Guernica przez niemieckie lotnictwo podczas hiszpańskiej wojny domowej. To ogromne, monochromatyczne malowidło, mające wymiary 349 cm na 776 cm, jest jednym z najbardziej znaczących antywojennych manifestów w historii sztuki.
23 kwietnia 1937 roku, niemieckie bombowce Legionu Condor, wspierające hiszpańskich nacjonalistów generała Franco, zbombardowały niewielkie baskijskie miasto Guernica. Atak trwał kilka godzin i spowodował ogromne zniszczenia oraz śmierć wielu cywilów. Wiadomość o tym wydarzeniu szybko obiegła świat i wywołała powszechne oburzenie.
Picasso, głęboko poruszony wiadomościami o bombardowaniu, rozpoczął pracę nad obrazem w swoim paryskim studiu w maju 1937 roku, na zlecenie hiszpańskiego rządu republikańskiego. Praca nad „Guernicą” trwała niecałe dwa miesiące. Picasso stworzył wiele szkiców i studiów przygotowawczych, zanim ukończył ostateczne dzieło.
„Guernica” jest kompozycją pełną symbolizmu i ekspresji. Wykorzystuje jedynie odcienie czerni, bieli i szarości, co podkreśla dramatyzm sceny. Centralnym elementem obrazu jest koń, symbol cierpienia i chaosu, który wydaje się być w agonii. Obok niego znajduje się ranny byk, często interpretowany jako symbol brutalności i męstwa. W różnych częściach obrazu widzimy też fragmenty ciał, twarze wyrażające przerażenie, płaczące kobiety, matkę trzymającą martwe dziecko i płonące budynki. W górnej części obrazu umieszczona jest lampa, symbolizująca światło prawdy lub bombę.
„Guernica” została po raz pierwszy wystawiona na Międzynarodowej Wystawie w Paryżu w 1937 roku, gdzie zdobyła ogromne uznanie. Obraz szybko stał się symbolem sprzeciwu wobec wojny i represji. Przez lata był eksponowany w różnych miejscach na świecie, aż w 1981 roku powrócił do Hiszpanii, gdzie obecnie znajduje się w Muzeum Królowej Zofii w Madrycie.
„Guernica” Picassa nie tylko dokumentuje okropieństwa wojny, ale także jest uniwersalnym wołaniem o pokój i humanitaryzm. Dzieło to jest stale analizowane i interpretowane, stanowiąc ważny punkt odniesienia w historii sztuki i kultury.
Teraz skupimy się na kamienicach stojących w pierzei południowej. Bolesław Wolski w jednym z wywiadów wspominał, że przy tworzeniu dekoracji na jednej z kamienic w tej części rynku starał się nadać jej narodowy charakter. Na czterech scenach przedstawił pary w strojach typowych dla różnych epok. Znajdują się tam para ze średniowiecza, dama i dżentelmen w strojach renesansowych, szlachcianka i szlachcic w ubiorach sarmackich oraz romantyczna para ubrana na modłę XIX-wieczną. Jest to drugi, po medalionach z portretami, element wystroju Starego Miasta, w którym twórcy odwołują się do tzw. polskości tych ziem.
Na sąsiedniej kamienicy artyści umieścili fryz nad arkadami podcieni. Widać tu scenę polowania, kiedy myśliwy mierzy do jelenia. Jest też krowa, która próbuje uskubać trochę sgraffitowych listków. Zauważymy także kobietę w pasiastej spódnicy z wodą w nosidłach i chłopa z batem. Są też ptaszki i motywy kwiatowe. Tę lekką w wyrazie dekorację w 1966 roku wykonali Henryk Oszczakiewicz i Bolesław Wolski. Przypomina ona ludowe zdobienia kafli piecowych.
Kafle były wykorzystywane do budowy pieców, które pełniły nie tylko funkcję grzewczą, ale również dekoracyjną. Wśród zdobień popularne były kwiaty, liście i inne elementy roślinne. Ptaki, zwierzęta gospodarskie i inne stworzenia również pojawiały się na kaflach. Podobnie jak przedstawienia codzienności, sceny z życia wiejskiego, prace polowe i domowe.
Tuż obok, gdzie niegdyś mieściła się apteka, widać przedstawienie kielicha Higiei, które zaprojektował i wykonał Wolski. Kielich Higiei to symbol farmacji. Widać kielich opleciony wężem. Nazwa pochodzi od imienia Higiei, greckiej bogini zdrowia, czystości i higieny, córki Asklepiosa, boga medycyny i uzdrawiania. Kielich reprezentuje pojemnik na lekarstwa, co jest bezpośrednim odniesieniem do zawodu farmaceuty. Wąż Eskulapa natomiast symbolizuje odnowę. Wąż jest związany z Asklepiosem, którego laska opleciona wężem jest powszechnie używana jako symbol medycyny. Kielich Hygiei stał się oficjalnym symbolem farmacji w XIX wieku i jest często używany przez organizacje farmaceutyczne, apteki i szkoły farmacji na całym świecie. Symbol ten można znaleźć na logotypach, pieczęciach, insygniach oraz w innych miejscach związanych ze środowiskiem farmaceutycznym.
Przesuniemy się do rogu pierzei południowej. Olsztyński Oddział Pracowni Sztuk Plastycznych nadzorował jedyną w Polsce Manufakturę Ceramiczną w Bartoszycach, gdzie wypalano dekoracyjne elementy projektowane, a czasem także wykonywane przez artystów plastyków. W ten sposób powstawały płaskorzeźby i mozaiki, które ozdabiały nie tylko reprezentacyjne wnętrza. To zapotrzebowanie na dekoracje gwarantowało plastykom dobrze płatne zlecenia.
Na olsztyńskiej starówce można znaleźć ceramiczne dekoracje autorstwa Bolesława Wolskiego. Fryz z kaflami przedstawiającymi herby cechowe zdobi narożną kamienicę południowej pierzei, sąsiadującą z ulicą Kołłątaja, w której mieścił się Cech Rzemiosł. Znajdują się tam godła cechowe krawców, stolarzy, piekarzy, zegarmistrzów, złotników, ślusarzy, blacharzy, kołodziejów, bednarzy, murarzy, malarzy, szklarzy, fryzjerów, szewców, cholewników, garncarzy i rękawiczników. Elementy te były montowane przez robotników nazywanych „majstrami”. Niestety, jak wspominał autor, robotnicy nie stosowali się do jego uwag i zmienili kolejność oraz odwrócili niektóre z kafli. Praca zespołowa ma swoje wady i zalety – z pewnością jest szybsza, ale czasem łatwiej o błędy.
Godło cechu piekarzy, na którym widać dwa lwy trzymające precel, jest interesującym przykładem symboliki, która łączy elementy związane z rzemiosłem piekarskim oraz symbolami władzy i ochrony. Razem tworzą potężny symbol rzemiosła, które odgrywało ważną rolę w historii i kulturze europejskiej. Piekarze odgrywali kluczową rolę w społeczeństwie miejskim od średniowiecza aż do czasów nowożytnych. Cechy były organizacjami, które zrzeszały rzemieślników wykonujących ten sam zawód, regulując ich działalność i zapewniając określone standardy jakości oraz etyki pracy. Cechy piekarzy miały kontrolę nad produkcją i sprzedażą pieczywa w miastach. Ustalały ceny, regulowały ilość produkowanego chleba, a także dbały o jakość produktów. Członkostwo w cechu często było niezbędne, aby legalnie prowadzić działalność piekarską w danym mieście, co dawało cechowi monopol na pieczenie i sprzedaż chleba. Cechy oferowały swoim członkom wsparcie socjalne, w tym pomoc finansową w trudnych czasach, opiekę nad wdowami i sierotami oraz organizację pogrzebów. Były odpowiedzialne za szkolenie nowych rzemieślników. Organizowały system nauki, egzaminów mistrzowskich i kształcenia zawodowego. Miały swoje tradycje, zwyczaje i ceremonie, które wzmacniały więzi między członkami i budowały poczucie wspólnoty.
Teraz skupimy się na kamienicach stojących w pierzei wschodniej. Dekoracje w tej części Starego Miasta wykonali Maria i Ryszard Wachowscy. Maria, absolwentka architektury wnętrz, specjalizowała się głównie w projektowaniu artystycznym i aranżacji wnętrz. Jej prace obejmowały również projektowanie neonów, które, choć dawniej bardzo popularne, szczególnie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, obecnie właściwie zostały zapomniane i teraz stanowią przedmiot zainteresowania muzealników, konserwatorów oraz pasjonatów.
Ryszard Wachowski, rzeźbiarz znany z licznych projektów i realizacji w Olsztynie i regionie, był uczniem Xawerego Dunikowskiego. Po zakończeniu II wojny światowej osiedlił się w Olsztynie, gdzie rozpoczął swoją twórczość artystyczną. Jego prace charakteryzują się głębokim zainteresowaniem ludzką postacią oraz naturą, co można dostrzec w licznych rzeźbach plenerowych, pomnikach oraz płaskorzeźbach.
Wachowski zdobył uznanie za projektowanie i realizację licznych rzeźb, które zdobią elewacje budynków oraz przestrzenie publiczne w Olsztynie. Jego prace często łączą elementy ludowe z nowoczesnymi technikami rzeźbiarskimi, co nadaje im unikalny charakter i przyciąga uwagę wielu miłośników sztuki.
Projektowanie dekoracji wschodniej pierzei rynku było wspólnym przedsięwzięciem małżeństwa artystów. Nad wejściem do podcieni od północnej strony artyści nadali kompozycji bardzo malarski charakter, używając dużych plam barwnych, aby precyzyjnie oddać ruch i radość, jakie towarzyszą wolnemu spacerowi, szczególnie w towarzystwie przyjaciół. Na elewacji wyróżniają się trzy postacie spacerujące po trawie w świetle zachodzącego słońca, ujęte w syntetycznej kompozycji zajmującej znaczną część powierzchni. Monumentalny charakter nadają polichromii skromne, ale precyzyjnie wybrane formy. Ornament na południowym narożniku pierzei przywołuje w pamięć ludowe wycinanki, będąc kolejnym wyrazem inspiracji ludowej. Choć ten rodzaj sztuki, kiedyś jedynie dekoracyjny, często przyjmował w epoce socrealizmu bardzo zaangażowane formy ideologiczne, olsztyńskie sgraffito pozostaje neutralną, trójbarwną ozdobą.
Odlane z betonu płaskorzeźby są dziełem Ryszarda Wachowskiego i można je zobaczyć na kilku elewacjach budynków. Na niektórych kamienicach są one wyraźnym akcentem, na innych zaś stanowią drobne formy rozet umieszczonych między kondygnacjami.
We wschodniej pierzei rynku na jednej z kamienic, zwanej Burmistrzówką, płaskorzeźby zajmują przestrzenie między oknami dwóch pięter. Dziś trudno jednoznacznie zinterpretować symbolikę tych kompozycji, które przywodzą na myśl legendy znane z literatury Marii Zientary-Malewskiej czy Ireny Kwintowej. Na tych nieco zniszczonych odlewach można dostrzec postacie myśliwego (ewentualnie leśniczego) z psem, żniwiarki, rybaka oraz dziewczynę z pawiem. Możemy się zastanawiać, czy kobieta niesie zebrany len, czy też są to rozwiane długie włosy? W obu sytuacjach paw może symbolizować próżność – zarówno w przypadku kuszącej bujnymi włosami dziewczyny, jak i kobiety, która w lnie widzi materiał na sukienkę.
Jedna z legend o historii Olsztyna opowiada o jeleniu, który ranny uciekł z polowania, wbiegł przez Most Jana do miasta i ostatecznie padł martwy w kościele św. Jakuba. To wydarzenie upamiętnia żyrandol wiszący w kaplicy przybocznej. Czy został wykonany z poroża tego jelenia? To nie jest pewne. Można przypuszczać, że Wachowski znał tę legendę opisaną przez Zientarę-Malewską w „Baśniach znad Łyny”, kiedy tworzył płaskorzeźbę nad przejazdem pod jedną z kamieniczek przy ulicy Staszica.
Warto również wspomnieć o innych legendach, które były odkrywane (a czasem na nowo tworzone) przez Marię Zientarę-Malewską oraz Irenę Kwintową. Dwa zbiory tej ostatniej autorki, „Pierścień orlicy” i „Dar Królowej Róż”, zostały zilustrowane przez Marię Szymańską na początku lat siedemdziesiątych. Artystka w syntetycznej formie graficznej oddała emocje towarzyszące baśniom. Jedna z przypowieści opowiada o Łynie, córce władcy Tysiąca Jezior, którą Szymańska przedstawiła jako kobietę z rybim ogonem. Podobną postać można spotkać na olsztyńskim Starym Mieście – cementową syrenę o dwóch ogonach, trzymającą w wyciągniętych dłoniach dużą rybę. To również dzieło Ryszarda Wachowskiego. Artysta wykonał wiele ciekawych rzeźb, które stoją także poza Olsztynem.
W 1959 roku w Sudwie koło Olsztynka Wachowski stworzył pomnik zatytułowany „Jeniec”. To wczesne dzieło jest wyrazem hołdu dla osób, które przeszły przez piekło niewoli. Pomnik ma surowy, realistyczny styl, który ma podkreślać dramatyzm i cierpienie więźniów.
Kolejnym ważnym dziełem jest „Ściana śmierci” w Nowym Mieście Lubawskim, ukończona w 1962 roku. Ta praca ma charakter monumentalny i symboliczny, upamiętnia ofiary masowych egzekucji. Ściana, ze swoją strukturą i formą, stanowi niemalże krzyk pamięci o tych, którzy zginęli z rąk oprawców. W 1964 roku Wachowski ukończył rzeźbę „Wyzwolenie” w Działdowie. Ten pomnik symbolizuje koniec okupacji i odzyskanie wolności, przedstawiając postaci w dynamicznej kompozycji, które symbolizują triumf nad uciskiem i nadzieję na lepszą przyszłość. W Komornikach w 1965 roku powstał Pomnik ofiar hitleryzmu. Jest to wyraz pamięci i hołdu dla wszystkich, którzy cierpieli i zginęli pod reżimem hitlerowskim. Rzeźba ma prostą, ale głęboko poruszającą formę, która ma na celu przypominanie o okrucieństwach wojny i jej ofiarach.
Do dzieł parkowych Wachowskiego należą „Łyna” i „Żaba”, stworzone w 1957 roku w Olsztynie. Te rzeźby, umieszczone w przestrzeni parkowej, wchodzą w dialog z otoczeniem, tworząc harmonijną całość z naturą. „Łyna” przedstawia personifikację rzeki, natomiast „Żaba” to rzeźba pełna humoru i lekkości. Fontanna „Ptaki”, ukończona w 1968 roku w Olsztynie, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych dzieł Wachowskiego. Ta dynamiczna kompozycja przedstawia stado ptaków w locie, które wznoszą się nad wodą, tworząc efekt lekkości i ruchu.
Prace Ryszarda Wachowskiego nie tylko upamiętniają ważne wydarzenia i postacie, ale także wzbogacają przestrzeń publiczną, nadając jej unikalny charakter i głębsze znaczenie.
Sgraffita na fasadach kamienic wokół rynku Olsztyna zostały stworzone głównie w latach 60. XX wieku, z największym natężeniem prac między 1964 a 1966 rokiem. Może to być związane z obchodami dwudziestolecia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, dwudziestolecia tzw. wyzwolenia Olsztyna i dwudziestolecia Związku Polskich Artystów Plastyków. W PRL takie okazje były świętowane z wielkim rozmachem, co mogło stanowić pretekst do zakończenia odbudowy Starego Miasta.
Kolejne sgraffita na fasadach pojawiły się dopiero w latach 70. XX wieku. W 1972 roku ozdobiono fasady dwóch budynków przy ulicy Prostej, w pobliżu mostu św. Jana. Na jednym z nich widnieje data dzieła. Kompozycje te składają się z drobnych ornamentów, które przypominają wycinanki. Można w nich dostrzec motywy roślinne oraz kształty przypominające ryby, być może symbolicznie nawiązujące do charakterystycznych cech regionu, które wciąż są popularnym motywem w kampaniach promocyjnych. Autorami tych dwukolorowych ozdób byli Hieronim i Marek Skurpscy.
Plakiety dekoracyjne z ciemnozielonych, glazurowanych kafli ceramicznych autorstwa Wolskiego zdobią elewację Wojewódzkiego Domu Rzemiosła (WDR) przy ulicy Prostej 38. Budowa tego gmachu trwała od 1983 do 1984 roku i stanowiła zakończenie odbudowy olsztyńskiego Starego Miasta. W tym przypadku Wolski ponownie sięgnął po ten sam tematyczny program, jakim są godła cechów rzemieślniczych, jednak przedstawił je w nowym, bardziej tradycyjnym stylu, który nieco nawiązuje do historycznych wzorców. Godła cechowe umieścił w dekoracyjnych obramieniach, przypominających dawne kartusze herbowe. Warto zauważyć, że przy projektowaniu wystroju gmachu WDR w 1983 roku, artysta musiał zmierzyć się z wyzwaniem „wkomponowania” nowoczesnej, modernistycznej architektury, która była dość surowa i blokowa w formie, w klimat staromiejski.
Na elewacjach budynku można zobaczyć projektowane przez Wolskiego metaloplastyczne oprawy oświetleniowe, czyli latarnie osadzone na kutych wspornikach, kute szyldy reklamowe o interesującej historyzującej formie, wzorowanej na barokowym kowalstwie architektonicznym, oraz dekoracyjne plakiety z herbami miast regionu. Herby te wykonane zostały z blachy miedzianej przez Bolesława Wolskiego oraz jego syna Jarosława. Natomiast metaloplastyczną oprawę z kutych prętów stalowych stworzył Janusz Matłoka z Barczewa. Dekoracje metaloplastyczne na elewacji utrzymane są we współczesnych formach, przy zachowaniu szlachetnych materiałów i tradycyjnych technik wykonania, takich jak repusowanie oraz kowalstwo artystyczne, które spajają stylistycznie całość.
Sgrafitto to nie tylko ozdoba, ale spójny koncept artystyczny, wynik pracy wybitnych olsztyńskich architektów, malarzy, rzeźbiarzy i grafików tamtych czasów. Te dekoracje nie tylko upiększają elewacje budynków, ale także są świadectwem bogatego dziedzictwa kulturowego miasta.
Warto czasem zatrzymać się i podnieść głowę, aby zauważyć te unikalne dzieła sztuki, które zdobią olsztyńskie kamienice. Przypominają nam o dynamicznym środowisku artystycznym Olsztyna z przeszłości, pełnym twórczych inspiracji i artystycznych dokonań. Te sgrafitta nie tylko przyciągają wzrok swoją estetyką, ale także zapraszają do refleksji nad historią miasta i jego kulturalnym dziedzictwem.
Olsztyn może naprawdę być dumny ze swojego artystycznego dziedzictwa, które nie tylko zwraca uwagę teraźniejszych mieszkańców, ale także interesuje odwiedzających, którzy mogą odkryć w tych malowidłach głębszy sens.
Magda, przewodnik po Olszynie, Warmii i Mazurach
Przewodnicy Olsztyn