Olsztyńskie cmentarze (zwiedzanie Olsztyna z przewodnikiem)
Listopad to miesiąc, w którym zmarłych wspominamy szczególnie. Dlatego dziś udamy się na kilka olsztyńskich cmentarzy, by przypomnieć osoby, które zostały na nich pochowane. Czasami będą to ludzie powszechnie znani, innym razem właściwie anonimowi.
Turystyka cmentarna (Olsztyn wycieczki z przewodnikiem)
Turystyka cmentarna, czyli zwiedzanie zabytkowych nekropolii, ma swoich zwolenników. Cmentarze często stanowią nie tylko miejsce pochówku, ale także wyjątkowe galerie sztuki na świeżym powietrzu, pełne rzeźb, architektury sepulkralnej i symboliki. Na cmentarzach można oglądać zabytkowe nagrobki, pomniki upamiętniające postaci historyczne, a także dzieła wybitnych artystów. Zwiedzanie cmentarzy dostarcza też wiedzy o dawnych obyczajach pogrzebowych, losach lokalnych społeczności i ich wpływie na rozwój regionu. Turystyka cmentarna, poza walorem edukacyjnym, skłania również do refleksji nad uniwersalnymi kwestiami przemijania i pamięci, czyniąc ją swego rodzaju formą kontemplacji i szacunku dla przeszłości. To tyle słowem wstępu. Zaczynamy.
Michael Lipow (Olsztyn zwiedzanie z przewodnikiem po mieście)
Michael Lipow, niemiecki rzeźbiarz i snycerz, pozostawił po sobie bogatą spuściznę artystyczną, której część możemy oglądać również na olsztyńskich cmentarzach. Lipow, urodzony w 1890 roku w Rosji w rodzinie niemieckich emigrantów, już w młodości przejawiał talenty artystyczne. W wieku 15 lat rozpoczął kształcenie w dziedzinie rzeźby, malarstwa oraz konserwacji dzieł sztuki. Podczas I wojny światowej, jak wielu Niemców Nadwołżańskich, musiał opuścić Rosję. Ostatecznie osiadł w Prusach Wschodnich, gdzie założył rodzinę i rozpoczął swoją pracę artystyczną, znajdując miejsce zamieszkania w Lidzbarku Warmińskim.
Rzeźby nagrobne Lipowa to charakterystyczne, właściwe dla tego artysty, drewniane krzyże. Najwięcej jest ich w Lidzbarku Warmińskim i jego najbliżej okolicy. W końcu Lipow mieszkał w tym mieście. Na tzw. Cmentarzu Leśnym w Lidzbarku Warmińskim przy ul. Mikołaja Kopernika znajduje się kilka jego drewnianych krzyży, w tym na grobach prawnika i notariusza Josefa Hipplera i jego żony Margarety. W Świętej Lipce, słynącej z bogatej sztuki sakralnej, w muzeum przy sanktuarium znajduje się rzeźba św. Jana Nepomucena jego autorstwa. Natomiast przed zieloną bramą w Świętej Lipce po lewej stronie znajduje się płaskorzeźba Serca Pana Jezusa przypisywana temu artyście. Inne przykłady krzyży Lipowa można zobaczyć na cmentarzach w Kraszewie, Ignalinie, Franknowie czy w podkętrzyńskim Wilkowie.
Można je znaleźć także na cmentarzach św. Józefa i Św. Jakuba w Olsztynie. Na olsztyńskiej nekropolii św. Józefa, założonej w 1904 roku między ulicami Rataja i Jagiellońską, stoi drewniany krzyż wykonany przez Michaela Lipowa. Ten krzyż nagrobny, mający formę zadaszonej kapliczki, znaczy miejsce spoczynku Karla Bahra, emerytowanego burmistrza oraz jego żony Anny Bahr. Nie znalazłam informacji, jakiego miasta burmistrzem był Bahr. Wyrzeźbiony w drewnie napis głosi: „Der Du für uns gelitten hast Jesus Christus, erbarme dich unser”, co oznacza „Ty, który cierpiałeś za nas, Jezu Chrystuste, zmiłuj się nad nami”. Na tylnej części krzyża znajduje się podpis artysty – „M. Lipow, Bildhauer, Heilsberg”, przypominający, że dzieło wyszło spod ręki „snycerza Pana Boga”, jak często określa się go w niemieckich źródłach.
Z kolei na cmentarzu św. Jakuba w Olsztynie znajduje się krzyż, który można przypisać warsztatowi Lipowa, choć nie jest sygnowany. Mimo braku podpisu jego forma i kunszt wykonania wyraźnie wskazują na charakterystyczny styl tego artysty. Krzyż upamiętnia miejsce pochówku Weroniki Mrowczynski z domu Milkau, urodzonej 1 marca 1868 roku, a zmarłej 23 maja 1942 roku. Napis na nagrobku głosi: „Hier Ruht in Gott meine liebe Frau, unsere gute Mutter, Schwieger- und Grossmutter”, co tłumaczy się jako „Tu spoczywa w Bogu moja kochana żona, nasza dobra matka, teściowa i babcia”. Dodane słowa „Mein Jesus Barmherzigkeit” wyrażają prośbę o Boże miłosierdzie.
W 1946 roku Michael Lipow opuścił Warmię. Osiedlił się w Künzelsau w Badenii-Wirtembergii, gdzie kontynuował swoją działalność, tworząc m.in. Piętę w Nagelsbergu oraz szopkę bożonarodzeniową w kościele św. Pawła. Lipow wykonał także drewniany krzyż nagrobny z Chrystusem na grobie księdza Alfonsa Marii Bucholtza, z którym znali się z czasów lidzbarskich. To z inicjatywy Bucholza w 1920 roku na terenie terenie dawnych ogrodów biskupich w Heilsbergu utworzono cmentarz, gdzie możemy oglądać nagrobki wykonane przez Lipowa.
Ksiądz Alfons Maria Buchholz od 1920 roku pełnił funkcję proboszcza parafii św. Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim. Z jego inicjatywy wzniesiono także dom dla seniorów. To budynek, w którym obecnie mieści się Urząd Gminy. Przede wszystkim jednak ksiądz Bucholtz zainicjował w 1924 roku powstanie Zarządu Odbudowy Zamku biskupów warmińskich, dzięki czemu przyczynił się do przetrwania tego obiektu w znanej nam formie. Ksiądz Bucholtz został w 1947 roku wydalony z Polski, z Wrocławia, gdzie wtedy mieszkał. Wyjechał do miejscowości Miltenberg w Bawarii, gdzie przez prawie dziesięć lat posługiwał jako duszpasterz w domu spokojnej starości, a później również w nowej parafii Miltenberg-Nord. Ze względu na zły stan zdrowia w 1956 roku przeszedł na emeryturę. Zamieszkał w domu spokojnej starości w Gerlasheim. Zmarł tam w 1957. Symbolicznym pozostaje fakt, że jego nagrobek wykonał, lidzbarski ziomek Lipow.
Lipow był aktywny do późnej starości. Mawiał, że „praca jest lepsza niż bezczynność”. Zmarł w 1983 roku w Niemczech. Zdecydowanie warto zapoznać się z jego twórczością, która przetrwała w postaci bardzo charakterystycznych nagrobków na cmentarzach w naszym regonie. Można zacząć od krzyży Lipowa, które znajdują się na wspomnianych zabytkowych nekropoliach Olsztyna.
Olsztyn atrakcje turystyczne z przewodnikiem – cmentarze ewangelickie
Przenosimy się teraz na teren dawnego cmentarza ewangelickiego, który w latach 1873-1947 istniał na tyłach obecnej ulicy Partyzantów, przy współczesnym przystanku kolejowym Olsztyn Śródmieście. Pozostały po nim tylko fragmentarycznie nasadzenia drzew, natomiast nagrobki zostały zlikwidowane a na ich miejscu wybudowano garaże. Ponieważ cmentarz ten miał niewielką powierzchnię szybko zabrakło na nim miejsca. Kolejny cmentarz ewangelicki utworzono w Jakubowie, przy obecnym szpitalu MSWiA.
Wracamy jednak do nekropolii w miejscu obecnego przystanku PKP Olsztyn Śródmieście. Po jej zlikwidowaniu nie przeprowadzono ekshumacji zwłok, a szczątki pozostały w grobowcach. Podczas prac przy przebudowie ulicy Partyzantów i budowie przystanku kolejowego stworzono przestrzeń parkową, gdzie na specjalnych tablicach upamiętniono ponad 1370 osób pochowanych na tym cmentarzu, w tym przedstawicieli ówczesnych władz, jak burmistrz Friedrich von Roebel czy nadburmistrz Oskar Belian, oraz przedsiębiorców, takich jak Karl Roensch i Otto Naujack. Układ nazwisk jest alfabetyczny, z wyjątkiem tych wyróżnionych w pawilonie pamięci. O szczególnym charakterze tego miejsca przypomina krzyż.
Ten cmentarz ewangelicki w Olsztynie był ważnym miejscem dla społeczności protestanckiej zamieszkującej miasto w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Cmentarz ten był jedną z olsztyńskich nekropolii związanych z mniejszością ewangelicką, która była istotną częścią wielokulturowego charakteru miasta.
Cmentarze ewangelickie założono w połowie XIX wieku, gdy rozwijający się Olsztyn zaczął przyciągać nowych mieszkańców o różnym wyznaniu, w tym wielu protestantów. Był to czas intensywnego wzrostu gospodarczego i społecznego miasta, zwłaszcza zbudowania linii kolejowych, które uczyniły Olsztyn ważnym punktem komunikacyjnym regionu. Ewangelicy, głównie pochodzenia niemieckiego, stanowiący wówczas mniejszość religijną w mieście, potrzebowali własnego miejsca pochówku, które umożliwiłoby im godne pożegnanie zmarłych zgodnie z ich tradycjami.
Na interesującym nas cmentarzu pochowani byli ludzie z różnych środowisk, często wpływowi i zasłużeni dla społeczności Olsztyna. Znajdowały się tam groby rzemieślników, kupców, lekarzy, nauczycieli, jak również prostych mieszkańców, którzy przyczynili się do rozwoju życia miasta.
Po II wojnie światowej Olsztyn stał się częścią Polski, a populacja niemiecka, w tym także ewangelicka, została w dużej mierze wysiedlona. Fakt ten, jak i działania władz komunistycznych zacierające prawdziwą historię miasta i regionu przyczyniły się do zniszczenia nekropolii.
Olsztyn zwiedzanie z lokalnym przewodnikiem – pochowani na cmentarzu ewangelickim
Skupmy się przez chwilę na pochowanych tu mieszkańcach Olsztyna. Był wśród nich Oskar Belian, najdłużej urzędujący burmistrz i nadburmistrz Olsztyna. Sprawował swoją funkcję 31 lat, od 1877 do 1908 roku. Była kluczowa postać mająca niebagatelny wpływ na rozwój miasta okresu przełomu XIX/XX wieku. Urodzony w 1832 roku w Tracku, rozpoczął karierę jako posiadacz ziemski i polityk, angażując się w działalność pruskiego parlamentu i opowiadając się za polityką Kulturkampfu. Jako burmistrz narzucony przez Berlin, przeprowadził szereg inwestycji, które przekształciły Olsztyn z małej osady w znaczący ośrodek miejski w Prusach Wschodnich. Jego rządy charakteryzowały się ogromnym wzrostem liczby ludności (z 7 do 31 tysięcy) i ekspansją przemysłową. Olsztyn zyskał na znaczeniu dzięki sprowadzeniu wojska i rozwojowi sądownictwa, przemysłu i infrastruktury. Inwestycje Beliana obejmowały m.in. budowę szpitali, zakładów przemysłowych, instytucji edukacyjnych oraz powołanie komunikacji miejskiej. Belian wspierał germanizację regionu, zmniejszając udział ludności polskiej w Olsztynie i tworząc inicjatywy promujące kulturę niemiecką. Po odejściu na emeryturę, angażował się społecznie do swojej śmierci w 1918 roku. Mimo kontrowersji związanych z polityką germanizacji, Belian uważany jest za twórcę nowoczesnego Olsztyna. Był honorowym obywatelem miasta.
Kolejną postacią pochowaną na interesującym nas cmentarzu jest Karl Roensch (1859–1921). Był on przedsiębiorcą i największym pracodawcą Olsztyna, honorowym obywatelem grodu nad Łyną i przewodniczącym Rady Miasta. Urodził się w Apoldzie jako syn właściciela fabryki. Po śmierci ojca przyuczał się do zawodu kupca, a w 1884 roku osiedlił się w Olsztynie, gdzie założył fabrykę maszyn, odlewnię żelaza i kuźnię parową przy obecnej ul. Lubelskiej. Roensch aktywnie działał społecznie i gospodarczo, przewodnicząc Towarzystwu Politechnicznemu oraz Izbie Handlowej. Jako przewodniczący Rady Miasta w latach 1895–1919, współpracował z burmistrzem Oskarem Belianem, przyczyniając się do rozwoju infrastruktury miejskiej, w tym kanalizacji, elektrowni, tramwajów, nowego ratusza, a także instytucji edukacyjnych. W 1915 roku uzyskał tytuł honorowego obywatela Olsztyna, a dzisiejsza ulica Lubelska nosiła jego imię do 1945 roku. Roensch angażował się również w działalność charytatywną. Jego nazwisko wciąż widnieje na starych pokrywach kanałów w Olsztynie z napisem Karl Roensch. Allenstein, produkowanych w odlewni żelaza Maschinenfabrik – Karl Roensch & Co. W 2003 roku odnaleziono jego nagrobek w stercie gruzu w Parku Centralnym, a w 2010 roku rodzina Roenscha odwiedziła Olsztyn i spotkała się z prezydenta miasta.
Kolejną ważną dla historii miasta postacią pochowaną na cmentarzu ewangelickim na tyłach obecnej ulicy Partyzantów był Otto Naujack – olsztyński przedsiębiorca budowlany, właściciel cegielni oraz członek Rady Miasta. Początkowo pracował jako rzeźnik, prowadząc masarnię, ale z powodu konkurencji nowoczesnych zakładów mięsnych musiał zamknąć tę działalność i zajął się produkcją cegieł. Jego cegielnia na Zatorzu przy obecnej ul. Kolejowej 10 szybko zyskała na znaczeniu, wspierając rozwój miasta i dostarczając materiał do rozbudowy Olsztyna.
Naujack inwestował w kamienice czynszowe w rozwijającej się części miasta przy ulicach Dąbrowszczaków, Warmińskiej, Mickiewicza, co uczyniło go głównym rentierem Olsztyna. Część jego kamienic przetrwała II wojnę światową, w tym Kamienica Naujacka i Villa Fortuna. Był również zaangażowany w dostarczanie cegieł do budowy ważnych miejskich budowli, jak kościół Najświętszego Serca Jezusowego. Naujack pozostawił po sobie niezwykły ślad w przestrzeni Olsztyna w postaci pięknych kamienic, które były symbolem ówczesnego rozwoju miasta.
Zwiedzanie Olsztyna z przewodnikiem – kościół i cmentarz Św. Jakuba
Najstarsza olsztyńska nekropolia zlokalizowana była zarówno w podziemiach jak i dookoła kościoła św. Jakuba. Dekret Fryderyka II z 1773 r. wymuszał likwidację cmentarzy położonych w obrębie murów miejskich. Pomimo to dopiero w 1799 r. władze pruskie zabroniły chowania zmarłych w podziemiach kościoła Św. Jakuba. Na cmentarzu przy świątyni chowano ich jeszcze długo, aż do jego ostatecznej likwidacji w 1858 r.
W 1870 roku założono cmentarz katolicki św. Jakuba, przy obecnej ulicy Wojska Polskiego. Kwatery na tej nekropolii są rozdzielone alejami, które są obsadzone klonami i lipami. Na cmentarzu tym znajduje się najstarszy istniejący olsztyński nagrobek Adolfa i Olimpii Schlimphów z 1848 r., przeniesiony z likwidowanego cmentarza św. Krzyża. Cmentarz Św. Jakuba został zamknięty w 1962 r., a w 1984 roku wpisano go do rejestru zabytków.
Oprócz wspominanej wcześniej Weroniki Mrówczyńskiej pochowano tu małżeństwo Grutznerów – właścicieli olsztyńskiej cukierni. Paul Grutzner żył w latach 1883-1927, a jego żona Gertruda- od 1888 do 1924. Grutzner prowadził słynną kawiarnię i cukiernię, która znajdowała się na rogu dzisiejszych ulic Dąbrowszczaków i Mrongowiusza. Kamienica ta nie przetrwała 1945 roku. Eleganckie i obszerne wnętrza cukierni połączone były schodami z lokalami klubowymi znajdującymi się na piętrze. W jej oknach znajdowały się kolorowe witraże. Na starych widokówkach można dostrzec rosnące przed cukiernią duże drzewo, które ocieniało jej taras. Paul Grutzner pochodził ze Śląska. Pod koniec I wojny światowej przejął cukiernię Starka, którą rozbudował i wyposażył w nowoczesne urządzenia. Lokal słynął przede wszystkim z przepysznych, przygotowywanych na miejscu marcepanów i cieszył się niezwykłą popularnością wśród Olsztynian. Mówiono nawet, że była to najlepsza cukiernia w międzywojennym Olsztynie.
Przewodnik po Olsztynie – katedra
Z cmentarza Św. Jakuba wracamy do kościoła Św. Jakuba. Zwyczaj pochówków pod posadzką świątyń był praktykowany w wielu miejscach Europy. Takie pochówki były zazwyczaj zarezerwowane dla osób o wysokim statusie społecznym lub kościelnym, w tym duchownych, fundatorów kościoła, przedstawicieli rodów szlacheckich czy zasłużonych obywateli. Pod koniec XVIII wieku praktykę grzebania w kościołach zaczęto ograniczać ze względów higienicznych.
Współcześnie prawo kanoniczne stanowi, że miejscem pochówku biskupa diecezjalnego ma być kościół katedralny. Wynika to z symbolicznego znaczenia katedry jako głównego kościoła biskupa, miejsca, w którym sprawował swoją posługę i reprezentował wspólnotę wiernych. Pochówek w katedrze wyraża również ciągłość duchowego przywództwa i jest formą upamiętnienia roli biskupów w historii diecezji. W praktyce biskupi są często chowani w kryptach katedralnych lub w dedykowanych kaplicach.
Krypta grobowa arcybiskupów warmińskich znajduje się po lewej stronie od głównego wejścia do konkatedry św. Jakuba w Olsztynie. Prowadzą do niej ważące pól tony drzwi z brązu, na których znajdują się wizerunek biskupa składającego ciało Jezusa do grobu, a także postać Chrystusa Zmartwychwstałego.
Krypta jest rekonstrukcją miejsca, które znajdowało się przy świątyni w poprzednich wiekach. W XIX w. na skutek rozporządzenia pruskiego konserwatora zabytków krypty grobowe zostały opróżnione, szczątki pochowane na cmentarzach, a same krypty zasypane. Obecnie w odtworzonej krypcie pochowani są dwaj biskupi: Edmund Piszcz i Wojciech Ziemba. W przyszłości będzie można tu pogrzebać nawet 18 osób.
W konkatedrze św. Jakuba, wewnątrz świątyni pod posadzką znajdują się groby 3 biskupów warmińskich: Tomasza Wilczyńskiego, który był biskupem warmińskim w latach 1956-1965, Józefa Drzazgi, który sprawował swą funkcję między 1972 a 1978 rokiem oraz Jana Obłąka, urzędującego w latach 1982-1988.
Wycieczka po Olsztynie z przewodnikiem – Jan Obłąk
Jan Władysław Obłąk święcenia kapłańskie przyjął w 1936 roku, po czym pełnił funkcje duszpasterskie, a jednocześnie studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie zdobył doktorat z teologii. W 1949 roku rozpoczął pracę w Wyższym Seminarium Duchownym w Olsztynie, a w 1961 został mianowany biskupem pomocniczym archidiecezji gnieźnieńskiej, posługując na Warmii. W 1982 roku papież Jan Paweł II mianował go biskupem diecezji warmińskiej, gdzie pełnił posługę do śmierci. Brał udział w II Soborze Watykańskim oraz otrzymał tytuł honorowego członka Polskiego Towarzystwa Historycznego za zasługi w popularyzacji historii Warmii.
Bp Obłąk umiejętnie łączył pracę pasterską z naukową pasją. Jego dorobek naukowy to około 70 publikacji. Swoje artykuły publikował na łamach Komunikatów Mazursko-Warmińskich, Rocznika Olsztyńskiego, Zapisków Historycznych czy Studiów Warmińskich. Bp Obłąk jest patronem Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie, które zdecydowanie warto odwiedzić.
Olsztyn wycieczka z przewodnikiem – zwyczaje pogrzebowe
Naszą wędrówkę po olsztyńskich cmentarzach zakończymy opowieścią o zwyczajach i wierzeniach pogrzebowych, jakie niegdyś funkcjonowały na Warmii i Mazurach, przede wszystkim na wsi. Obrzędy pogrzebowe skupiały się na wyłączeniu nieboszczyka ze społeczności oraz na zapobieganiu środkami magicznymi skutkom zetknięcia się świata żywych z umarłymi.
Według wierzeń ludowych niektóre zwierzęta i ptaki miały przeczuwać i przepowiadać śmierć. Był to pies wyjący z pyskiem skierowanym do dołu, koń prychający, sowa pokrzykująca „pódź, pódź” czy kura odzywająca się głosem koguta. Czasem był to też świerszcz cykający w ścianie.
O śmierci zawiadamiano krewnych i sąsiadów. W domu, w którym był zmarły, ustawały wszelkie prace. Obowiązywał zakaz palenia ognia czy pieczenia chleba. Nie wolno też było w te dni niczego z domu pożyczać – wierzono, że w takim przypadku szczęście by odeszło od gospodarstwa i rodziny. Nieboszczyka myła i ubierała kobieta, która niejako zawodowo się tym zajmowała. Dawniej, zanim zmarłego włożono do trumny, zawiniętego w prześcieradło kładziono na piasek. Zwyczaj ten przetrwał gdzieniegdzie do II wojny światowej. Specjalnym ubraniem zmarłego było tzw. giezło, a potem świąteczna obleka. Młode dziewczęta i chłopców często ubierano jak na wesele. Na Mazurach do trumny wkładano kancjonał oraz drobne przedmioty codziennego użytku, jak grzebień czy chustkę do nosa, by nadal służyły zmarłemu. Czasami też wkładano monety, by mógł się wykupić na tamtym świecie.
Wszystko, co stykało się z nieboszczykiem było nieczyste. Stosowano szereg zakazów w odniesieniu do przedmiotów, które zetknęły się bezpośrednio ze zmarłym. Woda, którą myto ciało powinna być wylewana pod okap budynku bądź w miejsca, gdzie nikt nie chodzi i nic nie rośnie. Przeważnie wylewano ją pod wóz, którym przewożono trumnę na cmentarz. Trzeba też było uważać, by nie wylać jej na swój cień. To samo odnosiło się do słomy, na której leżał zmarły.
Powszechny był też zakaz prac gospodarskich, szczególnie dojenia krów i brania wody ze studni. Odnosił się on do osoby, która myła nieboszczyka. Trumna w izbie była zawsze ustawiona nogami do drzwi, żeby zmarły nie patrzył na pokój. Zasłaniano także lustra, tłumacząc, że zobaczenie dwóch trupów wróży drugą śmierć w domu. Zatrzymywano także zegary. Wszystkie te zakazy tłumaczone były przebywaniem duszy zmarłego w domu. W czasie, gdy zwłoki były w domu, przychodziła rodzina i sąsiedzi, aby pomodlić się i pośpiewać. Ostatnia noc przed pogrzebem nazywana była pustą. Całą tę noc czuwano, śpiewając pieśni. Istniał też zakaz zamykania w te dni drzwi na klucz, by duch zmarłego nie został uwięziony w domu. Zaglądanie przez dziurkę od klucza miało grozić nieszczęściem.
Po zdjęciu trumny z krzeseł należało je, jako przedmiot związany ze zmarłym, odwrócić do góry nogami. Gdzieniegdzie przed wyjściem z trumną obchodzono z nią izbę dookoła. W miejscu, gdzie stała, rodzina powinna na chwilę usiąść, by nie tęsknić za mocno za zmarłym. Uderzano także trumną w próg, by pożegnać zmarłego z domem. Na Warmii kładło się na prób ziele, święcone na Boże Ciało. Na Mazurach w tej roli występowała siekiera. W przypadku śmierci gospodarza przy wynoszeniu trumny z chałupy otwierano drzwi od wszystkich budynków gospodarczych. Służyło to oznajmieniu zwierzętom, że umarł ich pan. Przy wyjściu z domu, wypowiadano życzenie: pójdź z sobą, co miało zabezpieczyć przed pozostaniem duszy w domu.
Dusza wędrowała z konduktem żałobnym, idąc z ludźmi. Nie można było do wozu wiozącego trumnę zaprzęgać źrebnej klaczy, co miało ją zabezpieczyć przed urodzeniem martwego źrebaka. Gdzieniegdzie używano pożyczonych koni. Dawnej w pogrzebie brała udział cała wioska. W każdym razie zwyczaj nakazywał odprowadzenie trumny co najmniej do pierwszego skrzyżowania dróg. Był także zwyczaj zatrzymywania się na krzyżówkach. Skrzyżowanie dróg miało zabezpieczać przed powrotem ducha zmarłego do wsi. Za krzyżówkami nie wolno było zatrzymywać konduktu żałobnego, bo mogło to skutkować śmiercią kogoś we wsi. Jeśli któryś z koni wiozących trumnę potknął się prawą nogą, miało to znaczyć, że pierwszy we wsi umrze mężczyzna. Jeśli lewą – to kobieta.
Po pogrzebie odbywało się przyjęcie dla rodziny i przyjaciół, a niegdyś dla całej wioski. Czasem urządzano je w karczmach. Takie uczty nazywano cermami. Na tym przyjęciu obecny miał być duch zmarłego. Zostawiano nawet pusty stołek, czasem nakryty płóciennym ręcznikiem, którym spuszczano trumnę do grobu. Niekiedy na tym ręczniku kładziono jedzenie, aby je po przyjęciu, o 12 w nocy, zanieść na krzyżówki, odprowadzając ducha. Gdzieniegdzie był zwyczaj noszenia jedzenia na grób po pogrzebie. Wierzono też, że gdy umierała matka niemowlęcia, to przychodziła w nocy co jakiś czas, by nakarmić i pobawić malucha.
Zwiedzanie Olsztyna zabytki z przewodnikiem
Zachęcam Was, by odwiedzić olsztyńskie cmentarze i zwrócić uwagę na pochowanych tam ludzi, którzy dzięki swoim działaniom pozostawili po sobie ślad w historii miasta. Nekropolie to nie tylko miejsca wiecznego spoczynku, ale też przestrzenie pełne opowieści o ludziach.
Magda, przewodnicy Olsztyn