• Start
  • O nas
  • Oferta
  • Inspiracje. Warmia i Mazury | Przewodnik
  • Rekomendacje
  • Galeria
  • Kontakt
  • Start
  • O nas
  • Oferta
  • Inspiracje. Warmia i Mazury | Przewodnik
  • Rekomendacje
  • Galeria
  • Kontakt

Blog Post

Olsztyńskie figurki – wycieczka tropem baśni i legend z Warmii i Mazur

17 maj 2025
0 Comment
Magda
baśń, figurki, gra, królowa róż, kwinto, legenda, legendy, mazury, olsztyn, olsztyńskie figurki, olsztyńskie rzeźby, titelitury, toeppen, warmia

Zapraszamy na wycieczkę po Olsztynie tropami baśni i legend z Warmii i Mazur. To w związku z nową atrakcją, jaka pojawiła się w stolicy województwa warmińsko-mazurskiego. Wrocław ma swoje krasnale, Toruń – anioły, Szczytno – pofajdoki, Elbląg – Piekarczyki, Mrągowo – kowbojów i kowbojki, a Olsztyn zyskał właśnie postaci z legend i baśni warmińskich i mazurskich. Wycieczki po Olsztynie z doświadczonym przewodnikiem to świetny sposób na poznanie miasta.

Przewodnik po Olsztynie – wycieczki i atrakcje

Figurki powstały w ramach Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego. Są to: Kobieta o bursztynowych włosach, Kłobuk, Kamienna Dłoń, Czarownica znad Bełdan, Królowa Jezior, Czart z Tałckiego Bagna, Titelitury, Barstuk, Karczmarka z Nakomiad, Ałna, Diabelska Kładka, Smętek, Perkun, Królowa Róż i Topnik.

Pomysłodawcą koncepcji był Jarosław Łaskarzewski. Korzystając z dostępnej literatury, wybrał motywy oraz zaproponował i ustalił lokalizację rzeźb na terenie Starego Miasta i Śródmieścia. Autorem projektów rzeźb, ich modeli oraz nadzorcą całego procesu twórczego był olsztyński artysta Dawid Gołębiowski.

Wycieczki tematyczne po Olsztynie z przewodnikiem

Olsztyńskie figurki przedstawiają zarówno postaci znane – jak kłobuk, smętek, topnik czy barstuk, ale także mniej znane, często związane z jedną konkretną miejscowością, jak Królowa Róż (wieś Różynka na Warmii) czy Karczmarka z Nakomiad niedaleko Kętrzyna. Spacer śladem olsztyńskich figurek to dobra okazja, by zajrzeć do tekstów legend i baśni, z których pochodzą nasi bohaterowie. Część z nich została spisana przez badaczy już w XIX wieku, a inne powstały w drugiej połowie XX stulecia. Taka wycieczka to świetny pomysł na zwiedzanie Olsztyna dla rodzin i dzieci.

Zapraszam na spacer z przewodnikiem po Olsztynie. Dzisiaj przybliżę Wam dwie postaci – Królową Róż i Titelitury. Dlaczego wybrałam akurat te dwie? Królowa Róż stoi w samym sercu olsztyńskiego Starego Miasta, przy tzw. Starym Ratuszu. Trudno ją przegapić. Baśń powstała po 1945 roku, dotyczy Warmii, napisana została po polsku. Natomiast Titelitury to postać, która najbardziej mnie zaintrygowała. Odnosi się do Mazur, została zanotowana w XIX wieku w języku niemieckim. Figurkę Titelitury znajdziecie na plantach miejskich między katedrą Św. Jakuba a pocztą.

Figurka „Królowa Róż” Olsztyn

„Dar Królowej Róż” to baśń napisana przez Irenę Kwinto i wydana po raz pierwszy w 1971 roku. Znalazła się w książce „Dar Królowej Róż: zbiór baśni i legend z Warmii i Mazur”. Irena Kwinto urodziła się w 1914 r. na Wileńszczyźnie, zmarła w 1981 r. w Lidzbarku Warmińskim. Była pisarką, poetką i autorką baśni, znaną przede wszystkim z twórczości inspirowanej folklorem Warmii i Mazur.

Po II wojnie światowej, w 1945 r., osiedliła się w Lidzbarku Warmińskim. Jej debiut literacki miał miejsce w 1957 r. Twórczość Ireny Kwinto była głęboko zakorzeniona w folklorze Warmii i Mazur. Poprzez rozmowy z mieszkańcami regionu zbierała informacje o tutejszych obyczajach, obrzędach i tradycjach, które często były inspiracją do pisanych przez nią utworów. Jej opowieści zamieszkiwały zarówno baśniowe istoty, jak kłobuki, panny wodne, Król Ryb czy Smętek, jak i mieszkańcy Warmii i Mazur z krwi i kości: rybacy, młynarze, dzielni wojowie i piękne dziewczęta.

W 1974 r. Irena Kwinto została uhonorowana Orderem Uśmiechu za swoją twórczość dla dzieci. Jej utwory były publikowane w czasopismach takich jak „Świerszczyk” i „Płomyczek”. W Lidzbarku Warmińskim, gdzie mieszkała i tworzyła, pamięć o niej jest wciąż żywa. Młodzieżowy Dom Kultury nosi jej imię, a jej twórczość jest nadal obecna w edukacji i kulturze regionu.

Co warto zobaczyć w Olsztynie? Zwiedzanie z przewodnikiem

Atrakcje Olsztyna z lokalnym przewodnikiem – odkryj nieznane zakątki miasta, poznaj fascynujące historie i zobacz Olsztyn oczami mieszkańca. O czym jest baśń „Dar Królowej Róż”? Posłuchajcie.

Dawno, dawno temu, na samym skraju wsi Różynka, pośród wysokich traw i kwiecistych łąk, stała mała, drewniana chatka. Jej ściany skrzypiały na wietrze, a w szybach okien odbijały się wszystkie barwy świata – błękit nieba, zieleń drzew i ciepłe promienie słońca. W tej skromnej chacie mieszkała matka z córką. Razem dzieliły każdy dzień – pracowały, wspólnie gotowały, a wieczorami zasiadały na progu chaty, by podziwiać zachody słońca. Zawsze towarzyszył im puszysty kotek, który leżąc u ich stóp, mruczał niczym zaklęcie: szczęście, szczęście, szczęście.

Pewnego dnia, który niczym nie różnił się od innych, matka jak co dzień poszła do lasu po chrust. Słońce świeciło wysoko, a ptaki śpiewały swoje poranne pieśni. Jednak tego dnia matka nie wróciła. Słońce zaszło, a w oknach chatki nie zapaliło się ciepłe światło. Nikt we wsi nie wiedział, co się z nią stało. Zniknęła jak kamień w wodę, a echo jej imienia rozbrzmiewało wśród drzew, niosąc ze sobą smutek i niepokój.

Cała wieś ruszyła w las na poszukiwania. Mężczyźni z pochodniami przeczesywali każdy zakątek, kobiety nawoływały, a dzieci z przerażeniem spoglądały na ciemne krawędzie boru. Dni mijały, a matka Anulki nie wracała. Sierotę wzięto pod opiekę, by nie brakowało jej jedzenia ani ciepłego schronienia, ale serce dziewczynki pozostało puste. Tęsknota za matką rozdzierała ją na strzępy, a myśl, że nigdy nie dowie się, co się z nią stało, nie dawała jej spokoju.

Pewnego ranka, gdy rosa jeszcze błyszczała na trawach, Anulka postanowiła opuścić wieś. „Pójdę w świat” – powiedziała do swego kota, który spojrzał na nią wielkimi, żółtymi oczami. „Może ktoś wie, co się stało z moją matką”. I tak ruszyła w drogę – przez łąki, pola i miedze, pytając każde drzewo i każdy kamień o matkę. Niestety, wszystkie milczały. Dotarła w końcu do lasu cienistego, gdzie zapach żywicy unosił się w powietrzu, a ptaki śpiewały tak, jakby opowiadały stare, zapomniane baśnie.

Nagle, pośród gęstych traw, Anulka dostrzegła polanę, na której poziomki lśniły w słońcu jak drobne rubiny. Serce ścisnęło się jej z żalu – matka uwielbiała zbierać poziomki, a ich słodki zapach zawsze wypełniał chatę. Gdy schyliła się, by zerwać jedną, zauważyła coś błyszczącego wśród traw. Była to szpilka do włosów, którą jej matka nosiła zawsze przy sobie. Szpilka lśniła niczym maleńki promyk słońca, jakby chciała wskazać drogę.

Anulka wzięła ją w dłoń i w tej samej chwili na niebie pojawił się ogromny, czarny ptak. Krążył nad jej głową, trzepocząc skrzydłami, aż w końcu zniżył lot i usiadł na najstarszej sośnie. „Czego tu szukasz? I co tam w dłoni trzymasz?” – odezwał się ludzkim głosem, a echo jego słów odbiło się od drzew.

Anulka, nieco przestraszona, opowiedziała ptakowi, że szuka matki i znalazła jej szpilkę. Ptak spojrzał na nią zimnymi, czarnymi oczami. „Twoja matka nie zginęła” – rzekł. „Jeśli chcesz się czegoś o niej dowiedzieć, musisz przyjąć służbę u mnie. Wykonasz trzy zadania, a ja wskażę ci drogę do niej”.

Serce Anulki zabiło mocno. Wspomnienie matki było silniejsze niż strach. „Zrobię wszystko, co zechcesz” – odpowiedziała, zaciskając szpilkę w dłoni.

Ptak wskazał jej drogę nad jezioro, którego tafla lśniła jak wielkie lustro. „Twoje pierwsze zadanie” – powiedział – „to pilnować, aby nic nie zmąciło wody. Ani jeden listek, ani kropla deszczu”.

Anulka usiadła nad brzegiem jeziora, a wiatr szeptał wśród trzciny. Cień wielkiej sosny kładł się na wodzie, a w oddali słychać było stukanie dzięcioła. Po chwili dziewczynka zauważyła, że jedna z wysokich trzcin przygięta jest przez ciężką dębową gałąź. „Muszę jej pomóc” – pomyślała i delikatnie podniosła gałąź. W tej samej chwili trzcina poruszyła się i przemówiła ludzkim głosem. „Dziękuję za ratunek” – rzekła – „za to pomogę ci pilnować wody”.

Trzciny zaczęły szeptać między sobą, a ich liście złączyły się, tworząc ochronną zasłonę nad jeziorem. Kiedy słońce zaczęło zachodzić, czarny ptak powrócił. Zobaczywszy, że tafla jeziora pozostała gładka, zmrużył oczy. „Nieźle” – rzekł – „ale to dopiero początek”. Zaprowadził Anulkę na pobliską łąkę, gdzie miała spędzić noc przed kolejnym zadaniem.

Ciepła ziemia pachniała słodko, a dziewczynka, zmęczona, szybko zasnęła. W jej snach pojawiła się postać matki, ale kiedy chciała do niej podejść, matka rozpływała się w powietrzu jak mgła. Wkrótce nadszedł świt, a wraz z nim pojawił się duży, czarno-żółty trzmiel, który obudził Anulkę swoim buczeniem… Trzmiel przysiadł na trawie, po czym uniósł się i okrążył dziewczynkę, a jego głos zabrzmiał nisko i głęboko, jakby płynął spod ziemi.

– Witaj, Anulko – powiedział trzmiel. – Jestem Strażnikiem Łąki. Dziś będziesz pilnować różowej koniczyny, która rośnie na tej polanie. Żaden zając nie może tknąć jej listka, inaczej nigdy nie ujrzysz swojej matki. – Po tych słowach trzmiel zniknął wśród kwiatów.

Anulka usiadła na skraju polany i zaczęła obserwować rozciągającą się przed nią łąkę. Kwiaty falowały pod wpływem delikatnego wiatru, a promienie słońca migotały na ich płatkach. Dziewczynka wpatrywała się w różową koniczynę, która była tak delikatna, że zdawała się drżeć przy najmniejszym podmuchu. Nagle, na drugim końcu polany, wśród traw zamigotało dwoje długich, szarych uszu. Zając!

Zanim Anulka zdążyła podnieść się na nogi, zając podskoczył w jej stronę, ale nagle zatrzymał się w miejscu. Stawał na tylnych łapkach i wpatrywał się w Anulkę błagalnym spojrzeniem. – Pomóż mi – wyszeptał. – W mojej łapce tkwi cierń, który nie daje mi spokoju. Boli mnie tak bardzo, że nie mogę się poruszyć.

Anulka spojrzała na małego szaraka, który trząsł się z bólu. Pochyliła się nad nim i delikatnie wzięła jego łapkę w swoje dłonie. Cierń był długi i ostry, wbity głęboko w miękką skórę. Dziewczynka z czułością wyjęła go, a zajączek natychmiast odetchnął z ulgą. – Dziękuję – szepnął. – W zamian za twoją pomoc, ja i moi bracia nie tkniemy dzisiaj koniczyny. Ale strzeż się kłobuka. On jest podstępny i złowrogi. Nigdy mu nie ufaj.

Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, trzmiel powrócił, obleciał całą polanę i ze zdziwieniem zauważył, że koniczyna pozostała nietknięta. – Nieźle – mruknął – ale to jeszcze nie koniec. Zaprowadził Anulkę na wzgórze, gdzie miała spędzić noc pod rozgwieżdżonym niebem.

Zmęczona dziewczynka położyła się na miękkiej trawie, a gwiazdy migotały nad jej głową jak tysiące oczu. Zasnęła, a we śnie znów zobaczyła swoją matkę. Tym razem matka wołała ją po imieniu, ale jej głos był słaby i ginął w szumie wiatru.
Gdy poranek przyniósł nowe światło, Anulka obudziła się, a obok niej stał kłobuk. Tym razem nie był ptakiem, lecz starym, przygarbionym starcem o długiej, siwej brodzie. Jego oczy błyszczały złowrogo, a głos brzmiał ochryple.

– Ostatnie zadanie – powiedział, wskazując na środek polany, gdzie rósł krzak dzikiej róży. Jej różowe płatki lśniły od porannej rosy, a zapach był tak intensywny, że mógłby omamić najtwardsze serce. – Pilnuj tej róży. Nikt nie może zerwać ani jednego płatka. Ani jeden listek nie może opaść na ziemię. Jeśli zawiedziesz, już nigdy nie zobaczysz matki.
Anulka usiadła przy krzaku i zaczęła nucić piosenkę, którą matka śpiewała jej przed snem. Cichy wiatr kołysał gałązki róży, a krople rosy błyszczały na płatkach jak łzy. Nagle usłyszała szept – cichy, ledwo słyszalny, ale wyraźny. – Zerwij mnie, proszę – błagał jeden z kwiatów. – Jeśli tego nie zrobisz, zginę. Błagam, nie pozwól mi umrzeć…

Anulka patrzyła na piękny kwiat, który drżał niczym zagubione dziecko. Czy miała go zerwać? Czy miała sprzeciwić się kłobukowi? Zadrżała, a serce zaczęło bić szybciej. Wyciągnęła rękę, by zerwać kwiat i w tej chwili zerwał się potężny wiatr, a świat wokół niej zaczął wirować. Zamknęła oczy, a gdy je otworzyła, zobaczyła, że otacza ją najpiękniejszy różany ogród świata. Były tam róże białe jak śnieg, herbaciane niczym zachód słońca, czerwone jak krew i różowe jak poranna jutrzenka…

A wśród róż stała kobieta o długich, złotych włosach, ubrana w suknię utkanych z płatków kwiatów. Jej oczy były zielone jak młode liście, a w dłoniach trzymała różę, którą Anulka zerwała.
– Jestem Królową Róż – powiedziała kobieta głosem miękkim jak jedwab. – To mnie ocaliłaś. Kłobuk rzucił na mnie czar, ale twoja dobroć uwolniła mnie z jego mocy. Powiedz, czego pragniesz, a spełnię każde twoje życzenie.
Anulka, wstrzymując łzy, wyszeptała: – Chcę odnaleźć matkę. Kłobuk powiedział, że ją odnajdę, jeśli wypełnię jego zadania, ale teraz… teraz nie wiem, co robić.
Królowa Róż zbliżyła się do dziewczynki i otarła łzę z jej policzka. – Nie martw się. Pomogę ci – rzekła, po czym uniosła ręce i zawołała: – Gołębie moje, przylećcie! Ruszcie w świat i poszukajcie starej wierzby o złotych liściach! To tam ukryta jest tajemnica matki Anulki.
Setki gołębi wzbiło się w powietrze, a Anulka patrzyła, jak znikają za horyzontem. Oczekiwanie zdawało się trwać wieczność…

Anulka siedziała wśród różanego ogrodu, a zapach kwiatów wypełniał powietrze jak najpiękniejsza melodia. Czuła, jak serce bije jej mocno z nadziei i lęku. Czas mijał, a gołębie, które Królowa Róż wysłała na poszukiwania, wciąż nie wracały.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a cienie różanych krzewów wydłużały się i kładły na ziemi jak długie, ciche sny. Nagle na jednym z krzewów przysiadł pierwszy z gołębi. Był zmęczony, a jego skrzydła drżały. – Nie udało mi się znaleźć wierzby o złotych liściach – powiedział z żalem, po czym zniknął między płatkami róż.

Jeden po drugim wracały kolejne gołębie. Każdy z nich kiwał smutno głową, oznajmiając, że i on nie zdołał odnaleźć magicznego drzewa. Serce Anulki kurczyło się coraz bardziej. W końcu wrócił ostatni z gołębi. Był to ten sam, który odleciał jako pierwszy. Usiał na ramieniu Anulki, a jego ciepłe piórka musnęły jej policzek.

– Znalazłem wierzbę o złotych liściach – wyszeptał. – Ale jest daleko, bardzo daleko, za granicą Warmii, w Krainie Tysiąca Jezior. Zostawiłem ślady, abyś mogła tam dotrzeć. Ostatnie moje piórko leży pod samą wierzbą.

Królowa Róż zbliżyła się do Anulki i położyła rękę na jej ramieniu. – To twoja szansa, dziewczynko – powiedziała. – Musisz podążyć za gołębiem. W dziupli wierzby znajdziesz kłębek nici. Ten kłębek zaprowadzi cię do kryjówki kłobuka. Ale uważaj – kłobuk jest potężny i przebiegły. Nigdy nie ufaj jego słowom.

Anulka mocno chwyciła różę, którą Królowa Róż włożyła jej do dłoni. – Kiedy znajdziesz się w niebezpieczeństwie, przytul różę do serca. Ona wskaże ci drogę – powiedziała Królowa, a jej głos brzmiał jak kołysanka.

Anulka podziękowała Królowej Róż i ruszyła w drogę. Gołąb leciał przed nią, wskazując kierunek. Biegła przez pola i łąki, przez lasy i bagna. Każde z piórek gołębia błyszczało w trawie jak maleńka iskierka nadziei. W końcu dotarła do starej wierzby. Jej liście lśniły jak złoto, a w dziupli drzewo skrywało srebrny kłębek nici.

Anulka wyjęła kłębek, a róża na jej piersi szeptała: – Rzuć kłębek przed siebie i biegnij za nim. On poprowadzi cię do kryjówki kłobuka.

Dziewczynka zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech i rzuciła kłębek. Nitka potoczyła się po ziemi, migocząc srebrnym blaskiem. Anulka biegła za nią, aż dotarła do ciemnej, ponurej pieczary. Wewnątrz słychać było echo, jakby ktoś szlochał lub śmiał się szyderczo.

Na samym środku pieczary siedział kłobuk. Jego czarne oczy błyszczały jak węgle, a skrzydła rozpostarł szeroko, by zasłonić wejście. – Co tu robisz? – zaskrzeczał.
– Oddaj mi moją matkę! – zawołała Anulka, ściskając różę na piersi. W tej chwili kłobuk uniósł się na skrzydłach, a jego ciało zaczęło się zmieniać. Z piór wyrastały łuski, a skrzydła zamieniały się w wężowe zwoje.
Anulka, nie wahając się ani chwili, rzuciła na niego srebrną nić. Nitki zaczęły oplątywać kłobuka, zaciskać się wokół jego ciała. Kłobuk wił się i krzyczał, ale każda nitka była jak łańcuch, który ściskał go coraz mocniej.
– Puść mnie! – krzyczał, ale Anulka wiedziała, że musi działać szybko.
Róża szepnęła: – Złam jego moc, Anulko. Złam ją, póki nie jest za późno!
Dziewczynka z całych sił napięła srebrną nić i pociągnęła ją z całych sił. W tej chwili kłobuk przemienił się w kij – suchy, martwy, spróchniały kij.
– Złam go – powtórzyła róża.
Anulka uniosła kij wysoko i z całych sił uderzyła nim o kamień. Rozległ się huk, a w powietrze wzbiła się chmura czarnego pyłu. Gdy opadł, Anulka poczuła ciepło na swojej dłoni.
Otworzyła oczy. Przed nią stała matka. Blada, ale cała i zdrowa. Jej oczy były pełne łez.
– Anulko… – wyszeptała matka i przytuliła córkę mocno do siebie.

Łzy spływały po policzkach dziewczynki i jej matki. Wróciły do swojej chatki na skraju Różynki, gdzie znów mogły cieszyć się spokojnym życiem. A róże, które Anulka otrzymała od Królowej Róż, zakwitły w jej ogrodzie, przypominając o odwadze i dobroci dziewczynki.

Od tamtej pory podobno we wsi Różynka róże kwitną przez cały rok, a ludzie powiadają, że każda z nich kryje w sobie duszę Anulki, która pokonała zło i odzyskała to, co najcenniejsze – swoją rodzinę.

Zachęcam Was do zajrzenia do oryginału baśni – ta, którą przytoczyłam to moja wersja. Nie jest w 100% zgodna z Ireną Kwinto. Tak to legendami bywa, że opowiadane przez kolejnych ludzi, zyskują nowe wątki. I to jest w takich opowieściach najfajniejsze.

Figurka Titelitury Olsztyn

Przechodzimy do drugiej figurki – Titelitury. Opowieść „Titelitury” pochodzi ze zbioru mazurskich legend i baśni zatytułowanego „Kobieta o bursztynowych włosach”. Tom powstał w oparciu o opowieści, które zebrał Max Toeppen (1822-1893). Na nowo opracował je Herbert Somplatzki, przetłumaczył na polski Tadeusz Ostojski. Rysunki wykonał Hieronim Skurpski. Książka ze wstępem Rafała Wolskiego ukazała się w 1999 roku.

Max Toeppen urodził się w Królewcu i przez całe życie pracował jako nauczyciel. Przez 15 lat kierował gimnazjum w Olsztynku. W swojej pracy „Wierzenia mazurskie” wydanej po raz pierwszy w 1866 roku zamieścił wiele mazurskich legend. Był niemieckim historykiem, pedagogiem i badaczem historii Prus, szczególnie Mazur. Jego prace były pionierskie w zakresie dokumentowania miejscowych legend, obyczajów i historii, a także analizy wpływów polskich i litewskich na region. Toeppen jest uważany za jednego z najważniejszych kronikarzy Mazur w XIX wieku. Jego prace są cennym źródłem informacji o kulturze, historii i folklorze regionu w czasach, gdy na Mazurach ścierały się wpływy niemieckie i polskie.

Co oznacza Titelitury? Titelitury to baśń z mazurskich Jerutek.

Dawno, dawno temu, w samym sercu gęstego, nieprzebranego lasu, mieszkała samotna kobieta wraz ze swoją jedyną córką. Ich skromna chata, zbudowana z surowych bali i pokryta strzechą, była otoczona przez stare, szumiące drzewa, których gałęzie szeptały sekrety przeszłości. Dziewczyna, gdy dorosła, stała się znana ze swej niezwykłej urody. Jej długie, złote włosy lśniły jak promienie słońca, a oczy miały barwę najczystszego jeziora. Jednak piękno to było skryte przed światem, gdyż nikt nie zapuszczał się tak głęboko w leśną gęstwinę.

Dziewczyna była piękna, lecz leniwa. Wszelkie prace domowe wykonywała z ogromną niechęcią. Gdy matka kazała jej prząść, ta kręciła nosem i narzekała na zmęczenie. Przez lata matka cierpliwie znosiła opieszałość córki, aż w końcu jej cierpliwość dobiegła końca. Pewnego dnia, gdy zmęczenie i gniew osiągnęły swoje apogeum, matka wpadła w prawdziwą złość. Zniecierpliwiona krzyknęła:
— Skoro w domu nic nie potrafisz zrobić, to będziesz przędła na dachu! — Wypchnęła córkę na dach chaty, dając jej kołowrotek i wrzeciono. — Tam przędź, może nauczy cię to pokory!
I tak oto piękność, siedząc na dachu chaty, zmuszona była do pracy.

Pewnego pogodnego dnia, przez las przejeżdżał na swym koniu młody, przystojny jeździec. Z daleka ujrzał dziewczynę, której złote włosy lśniły w blasku słońca niczym najcenniejszy kruszec. Zatrzymał konia, oszołomiony jej pięknem. Postanowił zbliżyć się do chaty.
Jeździec, którego ubranie świadczyło o wysokim pochodzeniu, zapukał do drzwi. Gdy matka otworzyła, spojrzał jej głęboko w oczy i rzekł:
— Proszę mi wybaczyć najście, lecz ujrzałem na dachu piękną dziewczynę. Jestem oczarowany i pragnę wziąć ją za żonę.
Matka, widząc bogato odzianego mężczyznę, z miejsca postanowiła zgodzić się na ślub. Pomyślała bowiem, że wreszcie pozbędzie się leniwej córki. Jednak, chcąc zyskać jeszcze większą przychylność przyszłego zięcia, okłamała go.
— Moja córka jest nie tylko piękna, ale i niezwykle utalentowana. Potrafi prząść złoto ze zwykłej słomy. To dar, który wniesie w posagu.

Jeździec, który okazał się księciem, ucieszył się na wieść o tym cudownym darze i zabrał piękność do swego wielkiego zamku, gdzie odbyło się huczne wesele.
Po kilku dniach książę pochwalił się dworzanom talentem swej nowo poślubionej żony.
— Ma niezwykły dar — mówił — potrafi zamieniać słomę w czyste złoto!
Słysząc to, dworzanie spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Książę, chcąc udowodnić prawdziwość swych słów, zaprowadził żonę do wielkiej komnaty wypełnionej słomą.
— Udowodnij swój talent, najdroższa — rzekł, całując ją w czoło. — Ja tymczasem jadę na polowanie.

Gdy drzwi komnaty zamknęły się za księciem, dziewczyna osunęła się na podłogę, zalewając się łzami. Nie miała pojęcia, jak zamienić słomę w złoto. Jej rozpacz była tak wielka, że przyciągnęła uwagę mrocznej istoty.
Z zakamarka spod kaflowego pieca wyłonił się przebrzydły gnom. Był niski, zgarbiony, z wydłużonym nosem i szpiczastymi uszami. Jego oczy błyszczały złowrogo, a złośliwy uśmiech odsłaniał rząd krzywych, ostrych zębów.
— Dlaczego płaczesz, piękna pani? — zapytał ochrypłym głosem.
Dziewczyna, łkając, opowiedziała mu o kłamstwie matki i żądaniu księcia.
— Mogę ci pomóc — rzekł gnom, wyciągając zza pazuchy parę dziwacznych, połyskujących rękawiczek. — Włóż je na dłonie, a podczas przędzenia słoma zamieni się w złoto.
— Jaką cenę muszę zapłacić za taką pomoc? — zapytała kobieta, wycierając łzy.
— W zamian zostaniesz moją żoną. Chyba że zgadniesz, jak mam na imię.
Zrozpaczona dziewczyna zgodziła się. Gnom podał jej rękawiczki i zniknął.
Piękność, choć drżąca z lęku, założyła rękawiczki i przędła. Ku jej zdumieniu, z kołowrotka wysnuwały się nitki czystego złota.

Gdy książę wrócił z polowania, ujrzał w komnacie stertę złotych nici. Oczy rozbłysły mu z zachwytu.
— Wiedziałem, że moja żona jest wyjątkowa! — zawołał radośnie.
Podczas wieczornej uczty książę podzielił się dziwną historią, która go spotkała w lesie.
— Słyszałem tam dziwny śpiew czarnego ptaszyska — opowiadał. — Śpiewał, że jutro czeka go wesele z najpiękniejszą damą. Śpiewał także swoje imię: Titelituri.
Dziewczyna, słysząc te słowa, o mało co nie krzyknęła z radości.
Całą noc powtarzała w myślach: Titelituri, Titelituri, Titelituri.

Nazajutrz, gdy gnom pojawił się w komnacie, piękność z uśmiechem spojrzała mu w oczy.
— Cóż, jak mam na imię? — zapytał gnom, zacierając ręce. — Może Abromeit? Może Kamiński?
— Nie — odparła dziewczyna, udając zamyślenie. — Jesteś… Titelituri!
Gnom zacisnął pięści, a jego twarz poczerwieniała z furii. Skoczył w górę, wrzasnął tak przeraźliwie, że dach komnaty rozdarł się w pół. Wtedy gnom zniknął na zawsze, a kobieta, wolna od jego zaklęć, żyła długo i szczęśliwie u boku swojego księcia.

Taka to tajemnica postaci zwanej Titelitury.

Titelitury to także tytuł jednej z baśni braci Grimm oraz imię jej bohatera – złowrogiego karła, postaci z germańskiego folkloru ludowego. Baśń została opublikowana w pierwszym tomie zbioru Baśni w 1812 roku i jej fabuła właściwie taka sama, jak przytoczona przeze mnie opowieść mazurska.

Zachęcam do spaceru śladem wszystkich olsztyńskich figurek prezentujących postaci z baśni i legend z Warmii i Mazur oraz do lektury tekstów opowieści, z których pochodzą. Zwiedzanie Olsztyna z przewodnikiem to świetny pomysł na poznanie miasta. Można odkryć naprawdę wiele ciekawych informacji. Zwraca uwagę bogactwo tego magicznego świata – ilość legend, rodzaje bohaterów, odniesienia do konkretnych miejsc itd.

Magda, przewodnik turystyczny po Olsztynie

Proponuję zwiedzanie Olsztyna dla grup i turystów indywidualnych.

O autorze

Podziel się w mediach społecznościowych

  • google-share

Zostaw komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

*
*

Kontakt:

Adres mailowy:
info@przewodnikpomazurach.pl

telefon kontaktowy:
Magda - 608 642 313
Mariusz - 694 275 609

Najnowsze wpisy:

  • Olsztyńskie figurki – wycieczka tropem baśni i legend z Warmii i Mazur
  • Katedra Św. Jakuba w Olsztynie – przewodnik po kościele
  • Warmia na Wzniesieniach Górowskich – okolice Pieniężna
  • Pomiędzy Olsztynkiem a Ostródą na rowerach

Sprawdź nasz profil na instagramie:
instagram.com/my_tutejsi

Przewodnik po Warmii i Mazurach

przewodnikpomazurach.pl - wszelkie prawa zastrzeżone © 2014 | projekt i wykonanie: rynarzewski.pl